Orędzia:  2000    2001    2002     2003     2004     2005 

Download Orędzia

Orędzia 2005

Sievernich, 03.01.2005 ok. godz, 17:30

Uczułam silny gorąc, potem zobaczyłam duże owalne światło Niepokalanej po lewej stronie ołtarza. Z tego światła wyszła do nas Matka Boża jako Niepokalana; ubrana całkiem biało. Na głowie miała złotą koronę, w rękach szkaplerz z Góry Karmel i biały różaniec, składający się z białych róż. Matka Boża stała na kuli ziemskiej. Pochyliła głowę w bok i cicho płakała. Powiedziałam do niej:

„Pozdrawiam Cię, Najświętsza Panno Maryjo!“

Spojrzała na nas wszystkich i powiedziała:

„Kochane dzieci, módlcie się, módlcie się, módlcie się. Módlcie się i pokutujcie, aby mój ukochany boski Syn nie był tak często obrażany przez ludzi. Jak często miłość Jego zostaje przez ludzi odrzucona. Was zawołałam, abyście otrzymali Jego łaski.“

Potem mogłam przedstawić moje problemy. Często zaproszono mnie do różnych miejsc albo krajów, abym robiła odczyty na temat objawień w Sievernich. Powiedziałam to Niepokalanej i zapytałam czyż takim jest polecenie moje? Odpowiedziała mi:

„Czyń to, co tobie mówię, czego mój boski Syn sobie życzy od ciebie. Co się tutaj stało?”

Powiedziałam Jej, że Ona ze swoim Synem Jezusem się tutaj objawia, w kościele w Sievernich.

Na to odpowiedziała:

„Ty nie musisz dla mojego Syna i dla mnie podróżować.

Co się tu w kościele dzieje, jest to, czego mój ukochany Syn sobie życzy. On udziela wam łaski swojej, Łaska będzie mówiła sama za siebie. Twoim zleceniem jest CENTRUM DUCHOWNE.

Pomóż ludziom żyć w wierze, patrz na mojego Syna Jezusa.“

Mogłam też mój drugi problem przedstawić Niepokalanej:

Jeden z mężczyzn martwił się o ważność tajemnicy z różańca światła. Biskupi bowiem skrócili zaproponowaną przez papieża tajemnicę. Wspomniany mężczyzna nie wiedział jak ma ją odmawiać.

Matka Boża odpowiedziała mi:

„Powiedz mu, by pozostał w posłuszeństwie Kościoła. Niech ją tak odmawia we wspólnej modlitwie w posłuszeństwie wobec biskupów.“

Niepokalana pochyliła się nad nami ze szkaplerzem z Góry Karmel, błogosławiła nas i różańce. Kilku chorych pobłogosławiła pojedyńczo. Ja mogłam dotknąć Jej stopy.

 

Święto Objawienia Pańskiego 06.01.2005

Usłyszałam głos Świętej Teresy z Avili.

„Jezus, Dziecię Boże, w swej słodkiej dziecięcości

i wysokim Majestacie,

przed oczami wielu ukryte - woła wszystkie

narody do siebie. Każdemu z nich pragnie

się udzielić.

Adorujcie Go, wszystkie narody, adorujcie Go,

Króla Królów. Mędrcy przynieśli Mu złoto

kadzidło i mirrę. Wy jednak oddajcie Mu

wasze serce i adorujcie Go!“

Tu święta Teresa modliła się dalej:

„Jezu, mój Panie,

patrząc na ludzi zagubionych

Sam stałeś się człowiekiem -

Równocześnie pozostałeś jednak Majestatem.

Możny Wybawco,

Tak jak znaleźli i adorowali

Cię Mędrcy

chcę i ja adorować Ciebie.

Bóstwo Ukryte,

Jezus, Panie.

Z całego serca adoruję Cię.

Oddaję Tobie, o Panie, całego siebie.

Całe moje życie oddaję Tobie, mój Królu Królów.

Prosząc zbliżam się do Ciebie

z nadzieją,

że przyjmiesz łaskawie mój dar.

Jeżeli tylko zechcesz rządzić we mnie

będzie cała moja działalność

Tobie na chwałę.

Nie mam nic innego, co mogłabym

oddać Tobie.

Proszę Cię, przemień w Sobie nędzę moją.

 

Poniedziałek, 17.01.05

Słyszałam głos Świętej Teresy z Avili:

„Jeżeli w spokoju patrzysz na Pana, jesteś całkowicie w Jego ręku. On sam chce, żeby dusza twoja spoczęła w Nim. On chce serce twoje przemienić. On, który jest Miłością, chce serce twoje uczynić tronem swoim. Przyjmij Go, módl się i otocz się ciszą, by wola Jego spełniła się na tobie.”

Nauczyła mnie modlić się:

„W ciszy jestem całkowicie w Tobie,

o Panie Jezu, mój Zbawco.

Cisza uśmierza moje pragnienie za Tobą,

bo jesteś ukryty w niej.

Cisza gasi pragnienie mojej duszy.

Jesteś dla mnie wodą żywą.

Cisza nasyca głód mojego serca.

Jesteś moim Chlebem Żywym.

Cisza uśmierza moje myśli.

Zostawiam Tobie siebie.

Cisza uśmierza moje działanie.

Ty działasz we mnie.

Cisza uśmierza mój słuch.

Jedynie słowo Twoje pragnę przyjąć.

Cisza uśmierza wzrok mój.

Chcę Ciebie zobaczyć i pozostać z Tobą.

Cisza uśmierza mnie w Tobie!”

 

28.01.2005

Usłyszałam głos świątej Teresy z Avili. Modliła się ze mną

„Mój Panie Jezu,

weź moje serce całkowicie w Twoje ręce.

Zasadź w nim Miłość Twoją.

Obdarz mnie dobrą myślą i ufnością,

by Miłość Twoja mogła wzrastać we mnie,

Na Miłość Twoją potrzebne mi jest serce szerokie,

które zezwala jej wzrastać.

Panie, chcę być żyzną glebą Twoją.

Ty zasadzasz, jesteś mi żywą wodą

i moim eucharystycznym słońcem.

Daj mi serce wielkie,

Wtedy zaniknie we mnie ciasnota dawnego Adama.

Wyzwolona z ciasnoty, będąc w miłującej obszerności Twojej, zdołam w pełnej ufności Ciebie, o Panie

i mojego bliźniego ukochać.

 

Środa, 02.02.2005, Objawienie Pańskie

Po modlitwie święta Teresa z Avili mówiła do mnie:

„Przypatrz się razem ze mną naszemu Panu, nieskażonej owieczce, Królowi Królów, potężnemu Władcy - ofiarowanemu za nasze grzechy. Jak się to stać mogło? Czy to rozsądne dla Wszechwiedzącego? Z nieskończonej miłości do nas oddaje się jako Baranek ofiarny, żebyśmy nie poszli na zgubę.

Zrzec się - to jest słowo nie podobające się nikomu, kto nie jest umocniony w Panu. Najświętsza Panna Maryja zrzeka się przy nawiedzeniu anielskim z życia własnego otwierając się całkowicie na działanie wszechmocnego Boga. Józef zrzeka się z panujących za jego czasów praw towarzyskich. Jako człowiek obarczony skutkiem grzechu pierworodnego zaznaje on pokus. Miłość do Maryi i Boga pomaga mu je przezwyciężyć i umożliwia znak od Boga. Józef jako okazały mężczyzna, starszy od Maryi, mądry, zrzeka się nie tylko ze swoich praw, ale także z życia świeckiego.

Święty Józef i Najświętsza Maryja Panna w spojrzeniu naszym są cudownymi, bo siła ich leży w zrzeczeniu się z świata.

Jak czesto proponowałam moim siostrom, by we wszystkich sprawach, szczególnie w pokusach zwracały się do świętego Józefa. Jeżeli Ojciec Niebieski powierzył mu tu na ziemi swego jednorodzonego Syna i do tego jeszcze ziemskie życie Najświętszej Maryi Panny, to i my możemy liczyć na pomoc jego i z ufnością się do niego zwracać. Ja codziennie udawałam się o pomoc do świętego Józefa, bo wiedziałam o jego wielkim wsparciu. Tak, jak Pan Jezus oddawał się z ufnością opiece świętego Józefa, oddaje się i dzisiaj codziennie w ręce swoich kapłanów. Im chyba mogę codzienną modlitwę do świętego Józefa zaproponować. On umocni ich w każdym ucisku i wyprowadzi ich z nędzy, ponieważ sam żył w wyrzeczeniu się świata. Ojcowie duchowni, nie szukajcie rady wśród tych, którzy kochają życie świeckie.

Oni nie znają wyrzeczenia się, a uważają je za niemądre. Szukajcie przeto pociechy u tych, którzy dali wam przykład wyrzeczania i u tych, którzy dzisiaj jeszcze tak żyją. Wyrzeczenie się świata otwiera dusze wasze na Majestat Boży. Człowiek, który się nie potrafi wyrzec, nie pozna ani świata, ani działania Majestatu Bożego.“

 

Piątek, 11.02.2005

Po modlitwie porannej usłyszałam głos św. Teresy z Avili:

„Moja przyjaciółko, nie troszcz się o tych, którzy próbują kłaść ci pętle pod nogi. Kochaj i wybacz, módl się za nich. Jedynie na Pana naszego patrz, na jego boski Majestat i na Jego Matkę, Niebieską. Wszystko inne nie należy do twojego serca, bo On sam, nasz Pan, pragnie zamieszkać w twoim sercu. Nie jest wyjątkiem, że nawet dusze pobożne ulegają pysze i zazdrości, a patrząc na ciebie małą, ogłaszają wszystko za nic. Godna nie jesteś, ale oni zapominają, że Pan, Majestat Boży tak chciał. Ty żyjesz w Jego szkole. Oni nie patrzą na samych siebie i siebie zapominają. Pozwól Bogu zadziałać! Ty się nie martw. Wola Boża się staje. Uważaj tylko, by wiernie służyć Kościołowi. Słuchaj słów Wielkiego Ma jestatu i naszej Matki Niebieskiej. Służ Kościołowi.“

 

Poniedziałek, 14.02.2005

Gwiazda przebiegła środkiem kościoła, od wejścia aż przed ołtarz,

a Pod nią uformowało się owalne białe światło. Z tego światła wyłonił się Archanioł Gabriel. W postaci i w ubiorze wyglądał jak na obrazie namalowanym dla kościoła w Sievernich po uprzednich objawieniach. Ubrany był w białą szatę z niebieską szarfą opasaną na biodrach. Ręce miał złożone do modlitwy Cała postać była duża, wyraz twarzy łagodny, ale poważny.

Powiedział:

„Chwała Ojcu i Synowi i Duchowi Świętemu.“

Odpowiedziałam: „Jak na początku, teraz i zawsze i na wieki wieków. Amen.“

Mówił dalej:

„Królowa Nieba życzy sobie abyście pościli i modlili się! Wasze prośby Jej przekażę. Nasz Król Niebieski obdarzy was zbawieniem.“

Gabriel pobłogosławił nas wszystkich: „W Imię Ojca i Syna i Ducha Świętego.“

Z owalnego światła za nim wyłoniło się, białe światło i przeszło do nas. Nagle znikł i światło zmalało, aż w końcu nie było już widoczne.

 

Sievernich,07.3.2005 godz. 17,25

Ośmiopromienna gwiazda, jasna, jakby z białego światła, ukazała się w powietrzu przesuwając się od wejścia kościoła głównym traktam pod ołtarz. Tam zatrzymała się po lewej stronie ołtarza. Ciche bzykanie towarzyszyło jej, kiedy przelatywała nad nami. Średnica gwiazdy wynosiła około 60-ciu cm. Obok niej pojawiła się jasność świetlna,z której wyszedł święty Archanioł Gabriel. Ubrany był w białą szatę, biodra jego przepasała niebieska szarfa z dwoma złotymi motywami. Na górnym zakończeniu widniał krzyż, mający jako podnóże literę M otoczoną dwunastoma gwiazdami. Dolna część szarfy miała wyhaftowaną złotą tiarę.

Święty Archanioł Gabriel modlił się:

„Chwała Ojcu i Synowi i Duchowi Świątemu...“

Ja mogłam dokończyć: „Jak była na początku, tak teraz i zawsze i na wieki wieków. Amen.“

Anioł powiedział:

„Módlcie się, ofiarujcie, żałujcie za grzechy!“

W rękach swoich trzymał dwie czarki. W lewej ciemną,w prawej zaś złotą. Zapytał mnie,którą chcę wybrać. Ciemna szala zawierała radości ziemskie,złota radości nieba.

Wybrałam szalę z radością nieba, a Anioł powiedział mi, że na to będę musiała niejedno ucierpieć.

Zbliżył się bardziej do mnie i mówił:

„Pójdź za mną!“

Nie wiedziałam dokąd. Podszedł jeszcze bliżej do mnie i polecił mi w środkowym przejściu kościoła uklęknąć przed ołtarzem i Tabernakulum, i za nim powtarzać. Uczyniłam to, co polecił, tak, że patrzyłam bezpośrednio na ołtarz i na Tabernakulum, widząc Swiętego Archanioła Gabriela całkiem blisko przy boku moim.

Modlił się, a ja za nim powtarzałam:

„Ojcze przedwieczny, ofiaruję Ci Ciało i drogocenną Krew umiłowanego ponad wszystko Syna Twojego, naszego Pana Jezusa Chrysusa, by wszelka obojętność wobec Przenajświętszego Sakramentu Ołtarza została odpokutowana.

(własny przypisek: Mam nadzieję, że oddałam dokładnie słowa modlitwy, bo mogłam je dopiero po objawieniu zapisać.)

Anioł mówił dalej:

„Król Nieba i Królowa Nieba życzą sobie, by to miejsce było miejscem adoracji i nawrócenia.“

Polecił mi w miejscu przed ołtarzem i Tabernakulum trzykrotnie ucałować ziemię.

Anioł powiedział:

„O nawrócenie grzeszników“. Pocałowałam tedy ziemię po raz pierwszy. „Za kapłanów“.

Ucałowałam ziemię po raz drugi.

Powiedział dalej:

„Jako pokutę za obelżywość, zbezczeszczanie i obojętność Sakramentów świętych.“

Ucałowałam ziemię po raz trzeci.

Po tym wszystkim Anioł nówił:

„Tutaj możecie doznać Miłosierdzia naszego Pana Jezusa Chrystusa. Jest to cudowna łaska“.

Na zakończenie pobłogosławił nas wszystkich, także listy i różańce przybyłych, w Imię Ojca i Syna i Ducha Świętego i przyrzekł, że wszystkie intencje zaniesie do Matki Bożej.

Ostatnie jego słowa były:

„Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus na wieki wieków. Amen.

Postać jego znikła w świetle. Światło i gwiazda zmalały i zgasły.

 

Niedziela Wielkanocna, 28.03.2005

Słyszałam głos świętej Teresy z Avili.

„Spójrz razem ze mną na naszego Pana Jezusa, na Ukrzyżowanego, na Jego cierpienie, na Krzyż. Jak silny, jak ciężki..., ale jak krótkim jest czas ten w porównaniu z wielką radością, którą nam Pan nieustannie daje.

Alleluja, On naprawdę zmartwychwstał, pokonał świat cierpiący i obolały. Przez krzyż z Panem naszym Jezusem ludzie zaznają odkupienia. (Dopisek: Wtedy tylko, kiedy nasze działanie, nasze ofiary i cierpienia połączymy z zasługami Jezusa i złożymy je Ojcu Niebieskiemu - otrzymamy odkupienie dla dusz naszych. Bez Chrystusa odkupienia nie ma. J 15,4-6: Zostańcie we mnie, a ja pozostanę w was. Jak winorośl sama z siebie nie może wydać owocu, jeżeli nie pozostanie przy krzewie - tak i wy nie możecie, jeżeli nie pozostajecie przy mnie. Ja jestem krzewem a wy winoroślą. Kto trwa we mnie a ja w nim, przyniesie obfity owoc, bo oddzieleni ode mnie nic uczynić nie możecie.)

Spójrz razem ze nmą na Zmartwychwstałego. Jak wielka radość wkłada ze swoją Dobrą Nowiną do serc naszych. My możemy iść za Nim i w Nim powstać. Jezus nas nie opuści. Zostanie przy nas z Duchem Świętym, bo zmartwychwstał.

Wszystko to uczynił dla ciebie, kochany czytelniku, nie zapomnij o tym!

Ty od początku jesteś kochanym przez Niego, jesteś częścią Jego Samego i On życzy sobie, żebyś dotarł do Niego, co jest twoim przeznaczeniem. Radujcie się, bo Jego zmartwychwstanie jest i naszym zmartwychwstaniem!

Nie osłabiajcie w miłości do Niego, w radości podążajcie za Nim!

Pouczając mnie modliła się:

„Kiedy idę przez ciemność i cierpienie –

Ty szedłeś tu najpierw.

Znam drogę Twoją, a Ty moją.

Ty, Panie nie pozwolisz mi iść w nieznane

nie zatrzymując mnie.

Rozważam Krzyż, ale nie bez Ciebie, mój Panie.

Ty zmartwychwstałeś w glorii.

W swoim świetle zwycięskim

przyniosłeś nam radość.

Moje serce pali się do Ciebie,

Zmartwychwstałego!

Pozwól mi, Panie

powstawać w Tobie codziennie.

Pokaż mi Twoje zwycięskie światło Wielkiej Nocy!

 

Sievernich, 04.04. Zwiastowanie Pana

Odczułam wielkie ciepło. Po lewej stronie ołtarza ukazało się to owalne, jasne, promieniujące światło Matki Bożej. Niepokalana wyszła z tego światła. Była ubrana na biało, na głowie miała promienistą, złotą koronę. Trzymała w rękach złoty różaniec. Brązowy szkaplerz z Góry Karmel zarzucony był na ręce. Stała bosa na chmurce, spoglądała na wszystkich ludzi i uśmiechała się. W mojej wielkiej radości z Jej przybycia odezwałam się: „Pozdrawiam Cię, Święta Panno, że dzisiaj przyszłaś ... wreszcie jesteś! Na to mnie pocieszająco uspokoiła:

„Ja jeszcze nie pożegnałam się.”

Rozradowana powtórzyłam:

„Ty jeszcze nie pożegnałaś się.“

powiedziała do nas;

„Kochane dzieci, pozdrawiam i błogosławię was w imię mojego ukochanego Syna Jezusa Chrystusa. Mój Syn życzy sobie, żebyście się całkowicie poświęcili mojemu Niepokalanemu Sercu.“

Zbliżyła się do mnie i znakiem ręki dała mi do zrozumienia, że mam położyć się na posadzce w środkowym ganku kościoła. Spełniłam Jej życzenie i powtarzałam za Nią co mówiła:

„O mój Jezus, należę do Ciebie całkowicie.

Maryjo, oddaję się bez reszty Twemu Niepokalanemu Sercu.

O Jezu, zmiłuj się nade mną

O Jezu, zmiłuj się nad nami!“

Następnie zajęłam znowu miejsce w ławce.

Powiedziała do mnie:

„A Słowo stało się Ciałem.

Niech to będzie Świętem tej miejscowości!

Módlcie się, módlcie się, módlcie się!

Módlcie się za wszystkie narody!“

Potem poświęciła różańce w imię Ojca i Syna i Ducha Świętego i otuliła nas wszyskich płaszczem swoim. Byliśmy wszyscy schronieni pod mim. Pod Jej Płaszczem zobaczyłam na krótko cudowne światło, w którym stało grono osób ubranych na biało. Osoby były mi nie znane.

Matka Boża mówiła:

„daję wam łaskę mojego Syna Jezusa. Chwała Ojcu i Synowi i Duchowi Świętemu...“

Odpowiedziałam: ... „Jak na początku, teraz, zawsze i na wieki wieków. Amen.“ Niepokalana szła powoli z powrotem i znikła w świetle.

Jak powstała droga modlitwy z Gürzenich do Sievernich.

W orędziu z 03. lutego 2003 skierowała Matka Boża do mnie osobiste słowa. Po wypowiedzi: („Tym razem nie mogę zapobiec, by kielich mojego Syna nie chylił się nad ludźmi! Was jednak schronię pod moim osłaniającym płaszczem. Módlcie się, módlcie się, módlcie się!“) prosiła mnie, by złożyć ofiarę przez pielgrzymkę pieszą z Gürzenich do Sievernich modląc się, prosząc i pokutując, na co ma się zebrać więcej osób w każdym roku w poniedziałki wielkiego tygodnia. Intencja drogi modlitwy była przeznaczona za kapłanów, za ludzi zakonnych, o pokój w świecle, w naszych biskupstwach i parafiach, w naszych rodzinach i w naszych sercach.

Poszłam chętnie za wezwaniem Matki Bożej i powiedziałam o nim mojemu ówczesnemu kierownikowi duchownemu, który mi nieco później udzielił zezwolenie na to. Z moim miejscowym proboszczem miałam również rozmowę na ten temat. Po porannym nabożeństwie on udzielił nam błogosławieństwo na naszą pielgrzymkę.

Przeszliśmy modląc się ponad 23,5 km z Gürzenich do Sievernich i powtarzamy to co roku.

 

Niedziela, 17.04.2005. Dzień modlitwy o powołania.

Usłyszałam głos świętej Teresy z Avili:

Bóg dał dla człowiekawi najważniejsze Swoje narzędzie: Ręce z miłości złożone w modlitwie do Niego.

W modlitwie złożone ręce, to miłujące ręce. Ręce miłujące, to ręce pomocne. Twoje w miłości do Niego wzniesione ręce są pomostem bez początku, nie znającym końca, przekraczającym wszelkie granice. Jest on trwałym i silnym w Panu, bo prowadzi do Niego.

On, Pan, nauczył nas budować go.

 

Sievernich, 02.05.2005 ok. godz. 17,30

Odczułam silny gorąc. Potem zobaczyłam znane mi światło owalne, światło Matki Bożej - z punktu widzenia mojego po lewej stronie ołtarza. Matka Boża wyszła z tego światła jako Niepokalana. Była ubrana na biało, ze złotą koroną na głowie. W rękach złożonych do modlitwy trzymała złoty różaniec i szkaplerz z Góry Karmel. Niepokalana stała boso na chmurce. Przed jej lewą nogą leżała złota rozkwitnięta róża. To piękne światło pozostało na miejscu.

Matka Boża powiedziała:

„W Imię Ojca i Syna i Ducha Świętego!“

Przybliżyła się do nas i mówiła:

„Kochane dzieci, pozdrawiam i błogosławię was w Imię mojego ukochanego Syna Jezusa Chrystusa.

Prosiliście o łaski z Nieba. Mój ukochany Syn dał wam w darze Jana Pawła II. i Benedykta XVI. Jest to odpowiedź Syna mojego na waszą modlitwę. Mój Syn Jezus da wam w darze znaki, nie da wam jednak żadnego dowodu.

On chce, żebyście w miłości i z wolnej woli waszej przyszli do Niego.On woła i zaprasza was wszystkich.“

Niepokalana uśmiechała się. Rozchyliła płaszcz swój, z którego wyłoniło się światło. Jan Paweł II. stał pod płaszczem Maryi. Uśmiechał się - wyglądał o wiele młodziej, już nie schorowany i ułomny.

Powiedział:

„Dlatego, że szedłem za Jezusem, wolno mi teraz siedzieć przy Jego stole - nie przez moje cierpienia, lecz przez cierpienie Jego.“

Niepokalana mówiła:

„Módlcie się za Kościół, to jest bardzo ważne!

Przyszłam dzisiaj do was, by podarować wam łaskę mojego Syna. Moje dziecko, ja pozostawiam was teraz Eucharystycznemu Panu. Wnet nadejdzie czas pożegnać się z wami.“

Pobłogosławiła wszystkich ludzi i weszła delikatnie z powrotem w swoje cudowne światło.

 

 

Sievernich, 09.05.2005

Kiedy modliłam się w skupieniu przed Tabernakulum kościoła parafialnego w Sievernich wyszło z niego jasne światło i uformowało się jakby w słońce.

W tym słońcu ukazało się Oblicze Jezusa, podobne do oblicza na całunie turyńskim - lecz promieniujące i cudowniejsze.

Jezus powiedział:

„Ja jestem Panem, twoim Bogiem. Podaruję ci to, czego ci brak. Jestem samą Miłością i tylko miłość może stłumić wszelkie zło. Jestem twoim Zbawcą, zaufaj mi.

Chcę was zanurzyć w Moim Najświętszym Sercu, by was w drogocennej Krwi Mojej oczyścić z wszelkiego grzechu. Ofiaruj mi tę Krew drogocenną przede wszystkim za moich następców - kapłanów.

Moja Miłość zwycięży! Amen.”

Jezus dodał jeszcze zdanie:

“Kto się Mojemu Najświętszemu Sercu całkowicie odda i zanurzy się w nim, tego nie zostawię samegol”

 

16.Maja 2005 niedziela Zielonych Świąt.

Usłyszałam glos świętej Teresy z Avili:

Jeżeli osoby pytające o radę, moja przyjaciółko, mowią ci o sobie, że doświadczają Boga w nadnaturalny sposób w zdarzeniach, wysłuchaj je i nie pozwól siebie wyprowadzić z równowagi.

Prawdziwy duch wieje, a tam, gdzie wieje - tchnie w duszę pokorę i prawdziwą gotowość do służenia. Obdarowany darami boźymi zwraca się wtedy z mocnym przekonaniem do Kościoła, do duszpasterza, do spowiednika. Dusza ta bez pomocy duszpasterskiej zbłądzi, bo dary boże chcą zrozumienie swoje znaleźć w Kościele.

Tutaj potrzebna jest jakaś doza doświadczenia, by oddzielić to, co pochodzi od Boga - od tego, co pochodzi od strony drugiej. Jeżeli osoba ta nie poddaje się prawu Kościoła, wtedy całość jest niewiarygodna. Z jakiego źródła taka osoba ma mieć w sobie pokorę i cześć wobec Boga? Czyżby Duch nie mógł jej tego oznajmić?

Jeżeli taki człowiek mówi do ciebie o swoich darach, poradź mu, by jak najprędzej zwrócił się do duszpasterza. Jak ty poddajesz się orzeczeniu Kościoła, chce Bóg, by i ten człowiek to czynił. Dopiero po przeanalizowaniu przez Kościół będzie mógł o tym mówić. Jeżeli tych warunków nie przyjmie, oznacza, że przeszkadza mu pycha. Powinien wtedy milczeć.

Zasada ta jest Wolą Bożą i jest dobra.

Teologia i poznawanie Boga są ze sobą powiązane.

 

 

Sievernich 06. czerwca godz. 17, 22

Matka Boża wyszła z owalnego, cudownego jasnego światła jako Niepokalana. Była ubrana na biało. Na głowie miała złotą koronę. W rękach złożonych do modlitwy trzymała różaniec z niebieskich róż ze złotym krzyżykiem. Była bosa. U Jej nóg leżała czerwona róża.

Matka Boża uśmiechała się i błogosławiła nas wszystkich:

„W imię Ojca i Syna i Ducha Świętego.” Przysunęła się bliżej, a na nas spadały promienie z otaczającego Jej postać światła. Promienie te sięgały nawet do drzwi wyjściowych kościoła.

Powiedziała:

„Kochane dzieci, pozdrawjam i błogosławię was w Imię mojego ukochanego Syna Jezusa Chrystusa! Módlcie się, módlcie się, módlcie się! Dzieci, czy wiecie dlaczego wam tylu świętych towarzyszy? Święty Josaphat, święta siostra Faustyna, święty Charbel, Miriam von Abellin, proboszcz Abel?” (wyliczyła swiętych i znaczące w religii osoby, które objawły się w Sievernich)

One modlą się o jedność Kościoła w prawdzie.

Może być tylko jedna jedność w prawdzie.

Ja przyszłam z nieba, by was pobłogosławić i umocnić, abyście mogli iść za moim Synem.”

Przedstawiłam Jej moją sprawę i powiedziałam: „Kochana Matko Boża, Twój Syn Jezus i Ty daliście mi polecenie utworzenia Duchownego Centrum Adoracji w Sievernich. Nie potrafię tego spełnić, jeżeli kapłani tego nie chcą. Co mam zrobić? Proszę Cię o Twoją pomoc.”

Matka Boża odpowiedziała:

„Moje dziecko, módl się i rób wszystko, co tobie powiem. Kto nie słucha słowa mojego, bedzie musiał odpowiadać za to wobec mojego Syna. Kochaj i módl się! Przebaczajcie sobie nawzajem! Patrzcie, co moj Syn Jezus dla was uczynił.

Szukajcie schronienia w Jego Przenajświętszym Sercu. Znoście te wielkie zmiany, bądźcie silni w Synu moim. Kochajcie, znoście przebaczajcie, bądźcie miłosierni.”

Matka Boża udała się na zewnątrz kościoła, by i tam ludzi pobłogosławić. Po kilku minutach wróciła, błogosławiła i przyjęła wszystkie prósby do otwartego serca swego. Ja się trochę obawiałam, że dzisiaj po raz ostatni objawiła się w Sievernich.

Obiecała mi, że nie jest to Jej ostatnie objawienie.

Pobłogosławiła nas raz jeszcze na pożegnanie mówiąc:

„Chwała Ojcu...“ i znikła w świetle.

 

Piątek, 17.06.05 godz. 15-ta

Usłyszałam głos świętej Teresy z Avili:

“Tym, którzy są Panu bliscy i cieszą się Jego Miłóścią, sam Pan nakłada cierpienia.

One jednak nie są dla samych siebie, bo byłyby bez sensu. Luziom nie warto zmierzać do cierpienia.

Miłujący Pana jednak łączą się z Ukrzyżowanym i z powodu Jego cierpień dzielą swoje z Nim.

Oni cierpią za tych, którzy żyją w grzechu z dala od Pana. Oni cierpią, by odkupieni zostali ludzie oziębli, dalecy od Boga i tacy, którzy w życiu duchownym ciągle Pana obrażają. Zmartwychwsały obdarzy ich odkupieniem: To jest odkupienie cierpiących z miłości do Niego a także grzesników uratowanych przez Miłosierdzie Boże.

Jesteś moim Pasterzem, Jezu, Panie,
w czasie,
w którym owce Twoje często pozostawione są samym sobie.
Mówisz nam: Trzymajcie się mnie mocno,
bo przychodzę do was jako Eucharystyczny Zbawca!
Przeżywajcie czas ten razem ze Mną!

Wy, moje owce, bądżcie jedną owczarnią,
by was heretycy nie rozproszyli.

Ja chcę się o was zatroszczyć i widzę każdego z was.
Przyjdźcie do Mnie,
oczekuję was w Sakramentach Mojego Kościoła.
Jestem tam całkowicie obecny.

Obczuwajcie i doświadczajcie Mojej Miłości!

Panie Jezu, boski Majestacie -
chcę to czynić i trawć przy Tobie.
Jak często odwiedzam Cie w Twoim Kościele,
dajesz mi siły do życia.
Zsyłasz promienie na moją codzienność.

Powiadasz, że przez adorację obdarzasz nas owocami Ducha,
gronami Twojego krzewu winnego – pasterzami naszymi.
Ześlij ich nam, Panie!
Chętnie chcemy modlić się za nich,
aby owczarnię Twoją prowadzili pasterze żyjacy w Twojej Miłości.”

 

Sievernich, 4.07.2005, ok. godz. 17, 24

Odczułam wielki gorąc. Po chwili ujrzałam owalne jasnobiałe światło. Wyszła z niego Matka Boża jako Niepokalana. Ubrana była w białe szaty, na głowie miała złotą koronę. Trzymała w dłoniach różaniec z niebieskich róż. Na ręce miała przerzucony szkaplerz z Góry Karmel. Stała na obłoczku. U Jej nóg leźała złota róża. Uśmiechała się do nas. Potem powiedziała:

"Kochane dzieci, pozdrawiam i błogosławię was w imię mojego ukochanego Syna Jezusa Chrystusa. Złóżcie wasze troski w moim Niepokalanym Sercu. Mój Syn Jezus kocha was i jest miłosierny. Chcę cierpiącym przynieść ulgę, na ile mój Syn mj pozwoli.

Idź w to miejsce, w którym cię obdarowałam tajemnicami. Tam utwórz studnię. Głęboko w ziemi znajdziesz wodę, która przyniesie ulgę cierpiącym.

Życzę sobie, by wszystkie narody mnie w tym miejscu odwiedzały. Mają przychodzić tu nie na moją chwałę, lecz by adorować mojego Syna Jezusa!"

Od Matki Bożej szły na nas wszystkich niebieskie promienie. Przedłożyłam Matce Bożej moje troski.

Powiedziała na to: „Jeżeli mój Syn nie obdarzy cię cierpieniem, jak wtedy chcesz dojść do mnie do nieba?"

Udała się przed kościół', by pobłogosławić modlących się tam.

Wróciła i pobłogosławiła wszystkich nas i nasze różańce - w imię Ojca i Syna i Ducha Świętego. - Odeszła znikając w świetle.

 

16.7.2005 - O ludzkiej słabości

Usłyszałam głos świętej Teresy z Awili:

"Jeżeli sam siebie nazywasz panem ponad grzechem, wpadniesz weń na prostej drodze. Nie igraj z pokusą, unikaj jej, bo ona stanie się bardzo prędko twoją więzią. Kiedy w swojej słabości poznajesz wielkość Pana, będzie On wspierał ciebie na drodze twojej. Uniesiony ponad wszystko wie, że cierpisz na skutek grzechu pierworodnego i co dzień upadasz na nowo. I tak Pan Bóg cię ciągle na nowo podnosi. . . On, . . . Nieskończona Miłość . . . osobiście!

Kto naprawdę poznaje swoją słabość, żyje w Panu, bo się Jemu całkowicie oddaje. Nazwij siebie słabym i potraktuj siebie samego jak niegodnego uwagi, żyj w Nim, a wtedy cię Pan bezmiernie obdarzy i umocni.“

Potem zaproponowała mi modlitwę do wewnętrznej medytacji:

"Panie,
jestem słabym,
bo bez Ciebie
upadam
w potrzebie
bez wyjścia,
tak to widzę.

Wołam Cię
ciągle
z nadzieją
i z ufnośćią.

W modlitwie
kładę się
w Twoje ręce,
jestem schroniona.

Ty, Panie,
słyszysz moje wołanie,
Ty kochasz

dziecko Swoje."

 

Sievernich, 01.08.2005, ok. godz. 17, 24

Poczułam silne ciepło i zobaczyłam cudowne, jasne owalne światło po lewej stronie ołtarza. Wyszła z niego Matka Boża jako Niepokalana. Ubrana była na biało. Głowę Jej zdobiła złota korona. Trzymała w dłoniach różaniec z białych róż. Przez rękę miała zarzucony szkaplerz z Góry Karmel. U Jej nóg leżały trzy róże: biała, złota i czerwona. Zbliżała się do nas na obłoczku uśmiechnięta.

Powiedziałam: "Pozdrawiam Cię, Święta Panno Maryjo." Matka Boża mówiła: "Modlitwa, Pokój, Modlitwa! Kochane dzieci, pozdrawiam was w imię mojego ukochanego Syna Jezusa Chrystusa. Przyszłam do was z nieba nie po to, by wam dać moc. Mój Boski Syn Jezus życzy sobie, żebyście się stali ludźmi miłującymi. Ludzie miłujący dziękują i proszą - a nie żądają. Przyjdźcie do mojego Syna Jezusa. Odczujcie, jak On was kocha."

Pobłogosławiła nas wszystkich „w imię Ojca i Syna i Ducha Świętego". Z jej Serca wypływały na nas wszystkich cudowne promienie. Matka Boża rozszerzyła nad nami płaszcz swój, który się., rozprzestrzenił nawet poza mury kościoła.

Powiedziała:

"Powiedz swojemu kierownikowi duchownemu, że moim życzeniem jest utworzenie studni Immaculaty."

Nastąpiło dla mnie orędzie osobiste, po którym Matka Boża się przez kościół udała do ludzi na zewnątrz, by ich pobłogosławić. Powiedziała: "Dzisiaj przyszłam do was, by ulżyć wam w cierpieniach. Złóżcie wasze troski w moim Niepokalanym Sercu."

Pobłogosławiła nas raz jeszcze: „w imie Ojca i Syna i Ducha Świętego."

Podziękowałam Jej z całego serca i Matka Boża odeszła, znikając powoli w świetle.

 

27. 8. 2005 Miłość przezwycięża grzech w świecie

Usłyszałam głos świętej Teresy z Awili:

"Bóg jest wiecznym porządkiem. Wszystko jest wspaniale wyważone i Jego porządek trwa wiecznie, a ja ci go określę jednym słowem: To jest M I Ł O Ś Ć ! Sam Pan jest doskonałą, Miłością.

Wszystko, co z tego porządku wypadnie i trwa nieuporządkowane - jest grzechem. Grzechem jest odsunięcie się od Pana, od wiecznej Miłości. Cała twórczość podlega Jego porządkowi. Dlatego świat, który żyje oddalony od Pana i Go nie poznaje - jedynie przez miłość Jego może być uzdrowiony i uświęcony.

Jak ma się to udać Jego Wzniosłemu Majestatowi?

Bóg zsyła na świat światło swoje, ludzi Jemu oddanych, którzy słowo Jego głoszą i z płonącą miłością czynią, co Pan im powiedział. Nie wystarcza tylko w sercu rozniecić żar. Wypełnieniem Jego słów to pokonanie bojaźni wobec ludzi i głoszenie Jego nauki.

Czyż oni w świecie nie spłoną, pytasz z małą wiarą. . . ?

Miłość Boga płonie, ale się nie spala. Światło Pana chce być niesionym w sercu twoim. Płomień ten chce rozwijać się w ciszy i w modlitwie. Pomyśl, że jest to drogocenne światło Boga, płomień Jego Miłości, który On chce zapalić w tobie i w twoim bliskim.“

Święta Teresa nauczyła mnie następującej modlitwy:

"Panie,
w ciemności mojego serca

roznieć światło Swoje.

Światło Twoje,
które się w ciszy zrodziło,
zapromieniowało w modlitwie.
Zapalając mojego bliźniego
daje ciepło i schronienie.

Mój Boże,
wszystko we wszystkim
i wszystko w jednym,
wszystko jednością –
to Miłość.

 

Sievernich, 05. 09. 2005 ok. godz. 17, 24

Uczułam silny gorąc. Za chwilę zobaczyłam to codowne, białe, owalne światło po lewej stronie ołtarza.

Z niego wyłoniła się Matka Boża jako Niepokalana. Na głowie miała złotą koronę i była ubrana na biało. W rękach trzymała długi różaniec z białych róż. Krzyż różańca miał na zakończeniach jakby trójdzielny liść. Matka Boża stała boso na kuli ziemskiej. Dolny Iiść krzyża w różańcu dotykał kuli ziemskiej.

Niepokalana miała na ręce zarzucony szkaplerz z Góry Karmel. Jej wyraz twarzy był dobrotliwy, ale poważny. Matka Boża przybliżała się do nas.

Powiedziałam do Niej:

"Pozdrawiam Cię, Święta Panno Maryjo. Dziekuję, że przyszłaś dzisiaj do nas.“

Odpowiedziała:

"Kochane dzieci, módlcie się, módlcie się, módlcie się!

Wybrałam tę miejscowość i poświęciłam ją. Taka jest wola mojego Syna Jezusa Chrystusa. Kochajcie mojego Syna i dziękujcie! Wiele będzie się dziać na ziemi, ale was wzięłam pod mój płaszcz ochronny. Módlcie się i nie ustawajcie! Moje dziecko, nie patrz na przeciwności. Patrz na mojego Syna Jezusa. Wnet nadejdzie czas rozstania. Oczekuj mnie z poświęconą świecą."

Pobłogosławiła nas wszystkich, a szczególnie chorych:

"W Imię Ojca i Syna i Ducha Świętego."

Mówiła:

"Módlcie się szczególnie za tych, którzy nie kochają mojego Syna. Zanurzcie ich w drogocennej Krwi mojego Syna Jezusa.

Mój ukochany Syn jest źródłem wszelkich łask. Jemu winniście dziękować!"

Potem mogłam krótko dotknąć szkaplerza Matki Bożej.

Matka Boża udała się przed kościół i błogosławiła wszystkich pielgrzymów. Wróciła do wnętrza i powiedziała:

"Nasze spotkanie będzie zarazem i pożegnaniem. Błogosławię was, kochane dzieci i życzę sobie, abyście żyli w wdzięczności, pokoju i miłości ze sobą!

Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!"

Błogosławiąc nas znikła w świetle.

 

Sobota, 17.09.2005

Usłyszałam głos świętej Teresy z Awili:

"W ogrodzie Pana stoi posępne drzewo figowe. Ogrodnik pielęgnuje je, bo ziemia, w której tkwi, jest dobra. Ogrodnik czeka więc na zbiór owoców. Kiedy czas ten nadchodzi, widzi, że drzewo wydało owoce niezdrowe, suche. Wnioskując, że drzewo pozostanie bez dobrych owoców, gdyż samo jest prawie bez życia, ogrodnik ścina je, a korzenie jego wyrywa z ziemi, On uprawia tę dobrą ziemię i sadzi w niej młode drzewko figowe, mówi nad nim słowa błogosławieństwa i zezwala mu rosnąć. Drzewko rośnie pod jego pieczą, dojrzewa i przynosi na żniwa piękne owoce.

Pomyśł, moja przyjaćiółko, że młode drzewko nie może dojrzewać obok starego, posępnego drzewa. Stare, niekorzystne drzewo z suchymi owocami zabrało by młodemu z gleby siły i światło z nieba. Jedno przy drugim nie może więc trwać.

Stare drzewo samo nie wytnie się, a młode się samo nie zasadzi. Nawet ziemia się sama nie uprawi...

Wielu zapomina, że jest to zadaniem ogrodnika, który uprawia ogród Pana.

Pan ciebie pobłogosławił, a Matkę swoją wysłał do ludzi. Módl się i wołaj wciąż!

Patrz na Pana naszego, a nie na zeschnięteowoce posępnego drzewa. Pomyśl, źe Pan i to drzewo do czasu żniw pielęgnował. Ale co zostaje bez plonu, Pan zarzuca, żeby błogosławione młode drzewo nie miało przeszkód w przynoszeniu obfitego owocu.”

Święta Teresa modliła się ze mną:

Panie, bądź mi błogosławieństwem.
Pozwól mi wzrastać w Tobie.
Bądź mi glebą i wodą moją,
moim światłem.

Chcę być drzewem Twoim,
darzyć Cię brogosławjionym owocem.
Panie, bądź mi błogosławieństwem,
schronieniem przed każdą burzą
i każdym niebezpieczeństwem.

Ty, Panie jesteś Ogrodnikiem,
który, zasadza , który, dba o mnie, mnie pielęgnuje.
Daję Ci moje życie.
Zabierz je dla siebie,
abym mogła wzrastać w Tobie."

owoce posępnego

 

Sievernich, 01.10.2005

Słyszałam głos świętej Teresy z Avili:

"Wypuszczaj z rąk; swoich
i wkładaj wszystko do rak Boga.
Nie trwóż się, zaufaj Mu,
który bezpiecznie cię niesie w ręku Swoim,
obejmując cię
miłością.

Zaufaj tylko Jemu.
Nie broń mówić ludziom,
którzy sami na siebie wyrok, wydają.

Wyznanie , odwagę, pokorę nieś w sobie.
Niech przeszłość dojrzewa jak owoc.
Dobro dostrzegaj, by w nim wzrastać,
zło doświadczaj, by przez nie dojrzeć.

Życie jest jak szkoła boża,
która zawiera miłość i cierpienie:
To jest odwaga pójścia drogą Pana.

Odważ się i nie miej trwogi.
Jak niemądrze było by, nie wybrać tej drogi...

Światło świata jest przemijające,
jest tylko słabym odbiciem światła wiecznego,
Boga Samego.

Otwórz oczy, uszy, serce swoje
i przypatrz się swojemu dniu codziennemu.
Ty widzisz dobrze, bo tam czeka na ciebie
nasz Pan, by iść razem z tobą do Ojca.

Schronieni na wieczność w rękach Jego -
ci, co byli, są i będa.
Nikt cię nie pocieszy tak,
nikt cię nie podniesie i wesprze , jak Pan nasz.

 

Sievernich, 03.10.2005 godz.17, 26

Uczułam silne ciepło i zobaczyłam jasne, owalne światło Matki Bożej. W środku światła widziałam coś jak niezliczone małe błyszczące czystki złota. Niepokalana wyszła z tego owalnego światła. Była ubrana na biało. Na głowie miała złotą koronę. W rękach trzymała rózaniec z białych róż. Miała na ręce zarzucony szkaplerz z Góry Karmel.

Matka Boża stała bosa na kuli ziemskiej. Obydwie nogi miała na ziemi niemieckiej. U Jej stóp ułożyły się w półkolu trzy róże. W środku czerwona, po lewej stronie złota, po prawej, (patrząc z mojego punktu widzenia) biała.

Uśmiechała i przybliżała się do mnie.

Pobłogosławiła nas: "W Imię Ojca i Syna i Ducha Świętego."

Mówiła:

"Kochane dzieci, jak bardzo cieszy mnie wasza modlitwa. Jak wiele słów już do was mówiłam! Jak często was odwiedzałam! Teraz jest czas, by słowo nie tylko było mówione, ale wprowadzone w życie. Życzę sobie, by każdy z was został prawdziwym świadkiem mojego Syna Jezusa Chrystusa.

Podaję wam rekę moją. Chcę was prowadzić do mojego ukochanego Syna Jezusa. Módlcie się za wszystkie narody, bo nie chcę, by dzieci moje poszły na zgubę.

Mój boski Syn kocha was tak bardzo!"

Najświętsza Panna udała się przed kościół i błogosławiła nas ponownie. Po jakimś czasis wróciła do nas, rozchyliła płaszcz swój, pod którym wszyscy byliśmy schronieni.

Nagle zobaczyłam u Jej stóp dalsze światło, mniejsze. Wyłonił się z niego brodaty zakonnik w jasnym habicie z kapturem. Ręce miał złożone i wzniesione do modlitwy. Rozwarł je i widziałam w nich medalik z krzyżem. Na moje pytanie kim jest, przedstawił się jako Benedykt z Nursii.

Modlił się z nami.

Niepokalana prosiła nas, by razem z Nią odmówić Magnifikat:

"Wielbij duszo moja Pana"...

Po zakończeniu tej modlitwy mówiła:

"Moje dziecko, błogosław swoich prześladowców, unikaj złego, ja będę z tobą.

Dzisiaj chcę się pożegnać z wami. Będę w tym miejscu zawsze przy was. Powiedziałam wam wszystko. Żyjcie Ewangelię i myślcie o moich słowach. Mój ukochany Syn Jezus wysłał mnie do was, abyście zostali żywymi świadkami Jego Miłości. Módlcie się, kochajcie i czyńcie to, co mój Syn Jezus wam mówi, bo to Słowo jest wieczne i żywe. Niech żyje w waszych sercach.

Chętnie chcę zobaczyć was w niebie."

Matka Boża pobłogosławiła nas wszystkich poraz ostatni. Przez błogosławieństwo Niepokalanej mieli wszyscy modlący się mały świetlny krzyżyk na czole. Podała mi szkaplerz z Góry Karmel, bym mogła go dotknąć.

Najświętsza Panna Maryja zabrała w sercu swoim wszystkie nasze prośby, o czym mnie zapewniła. Potem uniosła się uśmiechnięta i odwrócona do nas do światła i znikła tak samo jak i zakonnik Benedykt.

 

Sobota, 17.09.2005

Usłyszałam głos świętej Teresy z Awili:

"W ogrodzie Pana stoi posępne drzewo figowe. Ogrodnik pielęgnuje je, bo ziemia, w której tkwi, jest dobra. Ogrodnik czeka więc na zbiór owoców. Kiedy czas ten nadchodzi, widzi, że drzewo wydało owoce niezdrowe, suche. Wnioskując, że drzewo pozostanie bez dobrych owoców, gdyż samo jest prawie bez życia, ogrodnik ścina je, a korzenie jego wyrywa z ziemi, On uprawia tę dobrą ziemię i sadzi w niej młode drzewko figowe, mówi nad nim słowa błogosławieństwa i zezwala mu rosnąć. Drzewko rośnie pod jego pieczą, dojrzewa i przynosi na żniwa piękne owoce.

Pomyśł, moja przyjaćiółko, że młode drzewko nie może dojrzewać obok starego, posępnego drzewa. Stare, niekorzystne drzewo z suchymi owocami zabrało by młodemu z gleby siły i światło z nieba. Jedno przy drugim nie może więc trwać.

Stare drzewo samo nie wytnie się, a młode się samo nie zasadzi. Nawet ziemia się sama nie uprawi...

Wielu zapomina, że jest to zadaniem ogrodnika, który uprawia ogród Pana.

Pan ciebie pobłogosławił, a Matkę swoją wysłał do ludzi. Módl się i wołaj wciąż!

Patrz na Pana naszego, a nie na zeschnięte owoce posępnego drzewa. Pomyśl, źe Pan i to drzewo do czasu żniw pielęgnował. Ale co zostaje bez plonu, Pan zarzuca, żeby błogosławione młode drzewo nie miało przeszkód w przynoszeniu obfitego owocu.”

Święta Teresa modliła się ze mną:

Panie, bądź mi błogosławieństwem.
Pozwól mi wzrastać w Tobie.
Bądź mi glebą i wodą moją,
moim światłem.

Chcę być drzewem Twoim,
darzyć Cię błogosławionym owocem.
Panie, bądź mi błogosławieństwem,
schronieniem przed każdą burzą
i każdym niebezpieczeństwem.

Ty, Panie, jesteś Ogrodnikiem,
który, zasadza , który, dba o mnie, mnie pielęgnuje.
Daję Ci moje życie.
Zabierz je dla siebie,
abym mogła wzrastać w Tobie."

 

Sievernich, 01.10.2005

Słyszałam głos świętej Teresy z Avili:

"Wypuszczaj z rąk swoich
i wkładaj wszystko do rąk Boga.
Nie trwóż się, zaufaj Mu,
który bezpiecznie cię niesie w ręku Swoim,
obejmując cię
miłością.

Zaufaj tylko Jemu.
Nie broń mówić ludziom,
którzy sami na siebie wyrok wydają.

Wyznanie , odwagę, pokorę nieś w sobie.
Niech przeszłość dojrzewa jak owoc.
Dobro dostrzegaj, by w nim wzrastać,
zło doświadczaj, by przez nie dojrzeć.

Życie jest jak szkoła boża,
która zawiera miłość i cierpienie:
To jest odwaga pójścia drogą Pana.

Odważ się i nie miej trwogi.
Jak niemądrze było by, nie wybrać tej drogi...

Światło świata jest przemijające,
jest tylko słabym odbiciem światła wiecznego,
Boga Samego.

Otwórz oczy, uszy, serce swoje
i przypatrz się swojemu dniu codziennemu.
Ty widzisz dobrze, bo tam czeka na ciebie
nasz Pan, by iść razem z tobą do Ojca.

Schronieni na wieczność w rękach Jego -
ci, co byli, są i będą.
Nikt cię nie pocieszy tak,
nikt cię nie podniesie i wesprze , jak Pan nasz.

 

Sievernich, 03.10.2005 godz.17, 26

Uczułam silne ciepło i zobaczyłam jasne, owalne światło Matki Bożej. W środku światła widziałam coś jak niezliczone małe błyszczące cząstki złota. Niepokalana wyszła z tego owalnego światła. Była ubrana na biało. Na głowie miała złotą koronę. W rękach trzymała różaniec z białych róż. Miała na ręce zarzucony szkaplerz z Góry Karmel.

Matka Boża stała bosa na kuli ziemskiej. Obydwie nogi miała na ziemi niemieckiej. U Jej stóp ułożyły się w półkolu trzy róże. W środku czerwona, po lewej stronie złota, po prawej, (patrząc z mojego punktu widzenia) biała.

Uśmiechała i przybliżała się do mnie.

Pobłogosławiła nas: "W Imię Ojca i Syna i Ducha Świętego."

Mówiła:

"Kochane dzieci, jak bardzo cieszy mnie wasza modlitwa. Jak wiele słów już do was mówiłam! Jak często was odwiedzałam! Teraz jest czas, by słowo nie tylko było mówione, ale wprowadzone w życie. Życzę sobie, by każdy z was został prawdziwym świadkiem mojego Syna Jezusa Chrystusa.

Podaję wam rekę moją. Chcę was prowadzić do mojego ukochanego Syna Jezusa. Módlcie się za wszystkie narody, bo nie chcę, by dzieci moje poszły na zgubę.

Mój boski Syn kocha was tak bardzo!"

Najświętsza Panna udała się przed kościół i błogosławiła nas ponownie. Po jakimś czasie wróciła do nas, rozchyliła płaszcz swój, pod którym wszyscy byliśmy schronieni.

Nagle zobaczyłam u Jej stóp dalsze światło, mniejsze. Wyłonił się z niego brodaty zakonnik w jasnym habicie z kapturem. Ręce miał złożone i wzniesione do modlitwy. Rozwarł je i widziałam w nich medalik z krzyżem. Na moje pytanie kim jest, przedstawił się jako Benedykt z Nursii.

Modlił się z nami.

Niepokalana prosiła nas, by razem z Nią odmówić Magnifikat:

"Wielbij duszo moja Pana"...

Po zakończeniu tej modlitwy mówiła:

"Moje dziecko, błogosław swoich prześladowców, unikaj złego, ja będę z tobą.

Dzisiaj chcę się pożegnać z wami. Będę w tym miejscu zawsze przy was. Powiedziałam wam wszystko. Żyjcie Ewangelię i myślcie o moich słowach. Mój ukochany Syn Jezus wysłał mnie do was, abyście zostali żywymi świadkami Jego Miłości. Módlcie się, kochajcie i czyńcie to, co mój Syn Jezus wam mówi, bo to Słowo jest wieczne i żywe. Niech żyje w waszych sercach.

Chętnie chcę zobaczyć was w niebie."

Matka Boża pobłogosławiła nas wszystkich poraz ostatni. Przez błogosławieństwo Niepokalanej mieli wszyscy modlący się mały świetlny krzyżyk na czole. Podała mi szkaplerz z Góry Karmel, bym mogła go dotknąć.

Najświętsza Panna Maryja zabrała w sercu swoim wszystkie nasze prośby, o czym mnie zapewniła. Potem uniosła się uśmiechnięta i odwrócona do nas i w świetłe i znikła tak samo jak i zakonnik Benedykt.


  www.maria-die-makellose.de          back top