Download Orędzia
Orędzia
2005
Sievernich, 03.01.2005 ok. godz, 17:30
Uczułam
silny gorąc, potem zobaczyłam duże owalne światło Niepokalanej po
lewej stronie ołtarza. Z tego światła wyszła do nas Matka Boża jako
Niepokalana; ubrana całkiem biało. Na głowie miała złotą koronę, w
rękach szkaplerz z Góry Karmel i biały różaniec, składający się z
białych róż. Matka Boża stała na kuli ziemskiej. Pochyliła głowę w
bok i cicho płakała. Powiedziałam do niej:
„Pozdrawiam
Cię, Najświętsza Panno Maryjo!“
Spojrzała
na nas wszystkich i powiedziała:
„Kochane
dzieci, módlcie się, módlcie się, módlcie się. Módlcie się i
pokutujcie, aby mój ukochany boski Syn nie był tak często obrażany
przez ludzi. Jak często miłość Jego zostaje przez ludzi odrzucona.
Was zawołałam, abyście otrzymali Jego łaski.“
Potem
mogłam przedstawić moje problemy. Często zaproszono mnie do różnych
miejsc albo krajów, abym robiła odczyty na temat objawień w
Sievernich. Powiedziałam to Niepokalanej i zapytałam czyż takim jest
polecenie moje? Odpowiedziała mi:
„Czyń to,
co tobie mówię, czego mój boski Syn sobie życzy od ciebie. Co się
tutaj stało?”
Powiedziałam Jej, że Ona ze swoim Synem Jezusem się tutaj objawia, w
kościele w Sievernich.
Na to
odpowiedziała:
„Ty nie
musisz dla mojego Syna i dla mnie podróżować.
Co się tu w
kościele dzieje, jest to, czego mój ukochany Syn sobie życzy. On
udziela wam łaski swojej, Łaska będzie mówiła sama za siebie. Twoim
zleceniem jest CENTRUM DUCHOWNE.
Pomóż
ludziom żyć w wierze, patrz na mojego Syna Jezusa.“
Mogłam też
mój drugi problem przedstawić Niepokalanej:
Jeden z
mężczyzn martwił się o ważność tajemnicy z różańca światła. Biskupi
bowiem skrócili zaproponowaną przez papieża tajemnicę. Wspomniany
mężczyzna nie wiedział jak ma ją odmawiać.
Matka Boża
odpowiedziała mi:
„Powiedz
mu, by pozostał w posłuszeństwie Kościoła. Niech ją tak odmawia we
wspólnej modlitwie w posłuszeństwie wobec biskupów.“
Niepokalana
pochyliła się nad nami ze szkaplerzem z Góry Karmel, błogosławiła
nas i różańce. Kilku chorych pobłogosławiła pojedyńczo. Ja mogłam
dotknąć Jej stopy.
Święto Objawienia
Pańskiego 06.01.2005
Usłyszałam
głos Świętej Teresy z Avili.
„Jezus,
Dziecię Boże, w swej słodkiej dziecięcości
i wysokim
Majestacie,
przed
oczami wielu ukryte - woła wszystkie
narody do
siebie. Każdemu z nich pragnie
się
udzielić.
Adorujcie
Go, wszystkie narody, adorujcie Go,
Króla
Królów. Mędrcy przynieśli Mu złoto
kadzidło i
mirrę. Wy jednak oddajcie Mu
wasze serce
i adorujcie Go!“
Tu święta
Teresa modliła się dalej:
„Jezu, mój
Panie,
patrząc na
ludzi zagubionych
Sam stałeś
się człowiekiem -
Równocześnie pozostałeś jednak Majestatem.
Możny
Wybawco,
Tak jak
znaleźli i adorowali
Cię Mędrcy
chcę i ja
adorować Ciebie.
Bóstwo
Ukryte,
Jezus,
Panie.
Z całego
serca adoruję Cię.
Oddaję
Tobie, o Panie, całego siebie.
Całe moje
życie oddaję Tobie, mój Królu Królów.
Prosząc
zbliżam się do Ciebie
z nadzieją,
że
przyjmiesz łaskawie mój dar.
Jeżeli
tylko zechcesz rządzić we mnie
będzie cała
moja działalność
Tobie na
chwałę.
Nie mam nic
innego, co mogłabym
oddać
Tobie.
Proszę Cię,
przemień w Sobie nędzę moją.
Poniedziałek,
17.01.05
Słyszałam
głos Świętej Teresy z Avili:
„Jeżeli w
spokoju patrzysz na Pana, jesteś całkowicie w Jego ręku. On sam
chce, żeby dusza twoja spoczęła w Nim. On chce serce twoje
przemienić. On, który jest Miłością, chce serce twoje uczynić tronem
swoim. Przyjmij Go, módl się i otocz się ciszą, by wola Jego
spełniła się na tobie.”
Nauczyła
mnie modlić się:
„W ciszy
jestem całkowicie w Tobie,
o Panie
Jezu, mój Zbawco.
Cisza
uśmierza moje pragnienie za Tobą,
bo jesteś
ukryty w niej.
Cisza gasi
pragnienie mojej duszy.
Jesteś dla
mnie wodą żywą.
Cisza
nasyca głód mojego serca.
Jesteś moim
Chlebem Żywym.
Cisza
uśmierza moje myśli.
Zostawiam
Tobie siebie.
Cisza
uśmierza moje działanie.
Ty działasz
we mnie.
Cisza
uśmierza mój słuch.
Jedynie
słowo Twoje pragnę przyjąć.
Cisza
uśmierza wzrok mój.
Chcę Ciebie
zobaczyć i pozostać z Tobą.
Cisza
uśmierza mnie w Tobie!”
28.01.2005
Usłyszałam
głos świątej Teresy z Avili. Modliła się ze mną
„Mój Panie
Jezu,
weź moje
serce całkowicie w Twoje ręce.
Zasadź w
nim Miłość Twoją.
Obdarz mnie
dobrą myślą i ufnością,
by Miłość
Twoja mogła wzrastać we mnie,
Na Miłość
Twoją potrzebne mi jest serce szerokie,
które
zezwala jej wzrastać.
Panie, chcę
być żyzną glebą Twoją.
Ty
zasadzasz, jesteś mi żywą wodą
i moim
eucharystycznym słońcem.
Daj mi
serce wielkie,
Wtedy
zaniknie we mnie ciasnota dawnego Adama.
Wyzwolona z
ciasnoty, będąc w miłującej obszerności Twojej, zdołam w pełnej
ufności Ciebie, o Panie
i mojego
bliźniego ukochać.
Środa, 02.02.2005,
Objawienie Pańskie
Po
modlitwie święta Teresa z Avili mówiła do mnie:
„Przypatrz
się razem ze mną naszemu Panu, nieskażonej owieczce, Królowi Królów,
potężnemu Władcy - ofiarowanemu za nasze grzechy. Jak się to stać
mogło? Czy to rozsądne dla Wszechwiedzącego? Z nieskończonej miłości
do nas oddaje się jako Baranek ofiarny, żebyśmy nie poszli na zgubę.
Zrzec się
- to jest słowo nie podobające się nikomu, kto nie jest umocniony w
Panu. Najświętsza Panna Maryja zrzeka się przy nawiedzeniu anielskim
z życia własnego otwierając się całkowicie na działanie
wszechmocnego Boga. Józef zrzeka się z panujących za jego czasów
praw towarzyskich. Jako człowiek obarczony skutkiem grzechu
pierworodnego zaznaje on pokus. Miłość do Maryi i Boga pomaga mu je
przezwyciężyć i umożliwia znak od Boga. Józef jako okazały
mężczyzna, starszy od Maryi, mądry, zrzeka się nie tylko ze swoich
praw, ale także z życia świeckiego.
Święty
Józef i Najświętsza Maryja Panna w spojrzeniu naszym są cudownymi,
bo siła ich leży w zrzeczeniu się z świata.
Jak czesto
proponowałam moim siostrom, by we wszystkich sprawach, szczególnie w
pokusach zwracały się do świętego Józefa. Jeżeli Ojciec Niebieski
powierzył mu tu na ziemi swego jednorodzonego Syna i do tego jeszcze
ziemskie życie Najświętszej Maryi Panny, to i my możemy liczyć na
pomoc jego i z ufnością się do niego zwracać. Ja codziennie udawałam
się o pomoc do świętego Józefa, bo wiedziałam o jego wielkim
wsparciu. Tak, jak Pan Jezus oddawał się z ufnością opiece świętego
Józefa, oddaje się i dzisiaj codziennie w ręce swoich kapłanów. Im
chyba mogę codzienną modlitwę do świętego Józefa zaproponować. On
umocni ich w każdym ucisku i wyprowadzi ich z nędzy, ponieważ sam
żył w wyrzeczeniu się świata. Ojcowie duchowni, nie szukajcie rady
wśród tych, którzy kochają życie świeckie.
Oni nie
znają wyrzeczenia się, a uważają je za niemądre. Szukajcie przeto
pociechy u tych, którzy dali wam przykład wyrzeczania i u tych,
którzy dzisiaj jeszcze tak żyją. Wyrzeczenie się świata otwiera
dusze wasze na Majestat Boży. Człowiek, który się nie potrafi
wyrzec, nie pozna ani świata, ani działania Majestatu Bożego.“
Piątek, 11.02.2005
Po
modlitwie porannej usłyszałam głos św. Teresy z Avili:
„Moja
przyjaciółko, nie troszcz się o tych, którzy próbują kłaść ci pętle
pod nogi. Kochaj i wybacz, módl się za nich. Jedynie na Pana naszego
patrz, na jego boski Majestat i na Jego Matkę, Niebieską. Wszystko
inne nie należy do twojego serca, bo On sam, nasz Pan, pragnie
zamieszkać w twoim sercu. Nie jest wyjątkiem, że nawet dusze pobożne
ulegają pysze i
zazdrości, a patrząc na ciebie małą,
ogłaszają wszystko za nic. Godna nie jesteś, ale oni zapominają, że
Pan, Majestat Boży tak chciał. Ty żyjesz w Jego szkole. Oni nie
patrzą na samych siebie i siebie zapominają. Pozwól Bogu zadziałać!
Ty się nie martw. Wola Boża się staje. Uważaj tylko, by wiernie
służyć Kościołowi. Słuchaj słów Wielkiego Ma jestatu i naszej Matki
Niebieskiej. Służ Kościołowi.“
Poniedziałek,
14.02.2005
Gwiazda
przebiegła środkiem kościoła, od wejścia aż przed ołtarz,
a Pod nią
uformowało się owalne białe światło. Z tego światła wyłonił się
Archanioł Gabriel. W postaci i w ubiorze wyglądał jak na obrazie
namalowanym dla kościoła w Sievernich po uprzednich objawieniach.
Ubrany był w białą szatę z niebieską szarfą opasaną na biodrach.
Ręce miał złożone do modlitwy Cała postać była duża, wyraz twarzy
łagodny, ale poważny.
Powiedział:
„Chwała
Ojcu i Synowi i Duchowi Świętemu.“
Odpowiedziałam: „Jak na początku, teraz i zawsze i na wieki wieków.
Amen.“
Mówił
dalej:
„Królowa
Nieba życzy sobie abyście pościli i modlili się! Wasze prośby Jej
przekażę. Nasz Król Niebieski obdarzy was zbawieniem.“
Gabriel
pobłogosławił nas wszystkich: „W Imię Ojca i Syna i Ducha Świętego.“
Z owalnego
światła za nim wyłoniło się, białe światło i przeszło do nas. Nagle
znikł i światło zmalało, aż w końcu nie było już widoczne.
Sievernich,07.3.2005
godz. 17,25
Ośmiopromienna gwiazda, jasna, jakby z białego światła, ukazała się
w powietrzu przesuwając się od wejścia kościoła głównym traktam pod
ołtarz. Tam zatrzymała się po lewej stronie ołtarza. Ciche bzykanie
towarzyszyło jej, kiedy przelatywała nad nami. Średnica gwiazdy
wynosiła około 60-ciu cm. Obok niej pojawiła się jasność świetlna,z
której wyszedł święty Archanioł Gabriel. Ubrany był w białą szatę,
biodra jego przepasała niebieska szarfa z dwoma złotymi motywami. Na
górnym zakończeniu widniał krzyż, mający jako podnóże literę M
otoczoną dwunastoma gwiazdami. Dolna część szarfy miała wyhaftowaną
złotą tiarę.
Święty
Archanioł Gabriel modlił się:
„Chwała
Ojcu i Synowi i Duchowi Świątemu...“
Ja mogłam
dokończyć: „Jak była na początku, tak teraz i zawsze i na wieki
wieków. Amen.“
Anioł
powiedział:
„Módlcie
się, ofiarujcie, żałujcie za grzechy!“
W rękach
swoich trzymał dwie czarki. W lewej ciemną,w prawej zaś złotą.
Zapytał mnie,którą chcę wybrać. Ciemna szala zawierała radości
ziemskie,złota radości nieba.
Wybrałam
szalę z radością nieba, a Anioł powiedział mi, że na to będę musiała
niejedno ucierpieć.
Zbliżył się
bardziej do mnie i mówił:
„Pójdź za
mną!“
Nie
wiedziałam dokąd. Podszedł jeszcze bliżej do mnie i polecił mi w
środkowym przejściu kościoła uklęknąć przed ołtarzem i Tabernakulum,
i za nim powtarzać. Uczyniłam to, co polecił, tak, że patrzyłam
bezpośrednio na ołtarz i na Tabernakulum, widząc Swiętego Archanioła
Gabriela całkiem blisko przy boku moim.
Modlił się,
a ja za nim powtarzałam:
„Ojcze
przedwieczny, ofiaruję Ci Ciało i drogocenną Krew umiłowanego ponad
wszystko Syna Twojego, naszego Pana Jezusa Chrysusa, by wszelka
obojętność wobec Przenajświętszego Sakramentu Ołtarza została
odpokutowana.
(własny
przypisek: Mam nadzieję, że oddałam dokładnie słowa modlitwy, bo
mogłam je dopiero po objawieniu zapisać.)
Anioł mówił
dalej:
„Król Nieba
i Królowa Nieba życzą sobie, by to miejsce było miejscem adoracji i
nawrócenia.“
Polecił mi
w miejscu przed ołtarzem i Tabernakulum trzykrotnie ucałować ziemię.
Anioł
powiedział:
„O
nawrócenie grzeszników“. Pocałowałam tedy ziemię po raz pierwszy.
„Za kapłanów“.
Ucałowałam
ziemię po raz drugi.
Powiedział
dalej:
„Jako
pokutę za obelżywość, zbezczeszczanie i obojętność Sakramentów
świętych.“
Ucałowałam
ziemię po raz trzeci.
Po tym
wszystkim Anioł nówił:
„Tutaj
możecie doznać Miłosierdzia naszego Pana Jezusa Chrystusa. Jest to
cudowna łaska“.
Na
zakończenie pobłogosławił nas wszystkich, także listy i różańce
przybyłych, w Imię Ojca i Syna i Ducha Świętego i przyrzekł, że
wszystkie intencje zaniesie do Matki Bożej.
Ostatnie
jego słowa były:
„Niech
będzie pochwalony Jezus Chrystus na wieki wieków. Amen.
Postać jego
znikła w świetle. Światło i gwiazda zmalały i zgasły.
Niedziela Wielkanocna, 28.03.2005
Słyszałam
głos świętej Teresy z Avili.
„Spójrz
razem ze mną na naszego Pana Jezusa, na Ukrzyżowanego, na Jego
cierpienie, na Krzyż. Jak silny, jak ciężki..., ale jak krótkim jest
czas ten w porównaniu z wielką radością, którą nam Pan nieustannie
daje.
Alleluja,
On naprawdę zmartwychwstał, pokonał świat cierpiący i obolały. Przez
krzyż z Panem naszym Jezusem ludzie zaznają odkupienia. (Dopisek:
Wtedy tylko, kiedy nasze działanie, nasze ofiary i cierpienia
połączymy z zasługami Jezusa i złożymy je Ojcu Niebieskiemu -
otrzymamy odkupienie dla dusz naszych. Bez Chrystusa odkupienia nie
ma. J 15,4-6: Zostańcie we mnie, a ja pozostanę w was. Jak winorośl
sama z siebie nie może wydać owocu, jeżeli nie pozostanie przy
krzewie - tak i wy nie możecie, jeżeli nie pozostajecie przy mnie.
Ja jestem krzewem a wy winoroślą. Kto trwa we mnie a ja w nim,
przyniesie obfity owoc, bo oddzieleni ode mnie nic uczynić nie
możecie.)
Spójrz
razem ze nmą na Zmartwychwstałego. Jak wielka radość wkłada ze swoją
Dobrą Nowiną do serc naszych. My możemy iść za Nim i w Nim powstać.
Jezus nas nie opuści. Zostanie przy nas z Duchem Świętym, bo
zmartwychwstał.
Wszystko to
uczynił dla ciebie, kochany czytelniku, nie zapomnij o tym!
Ty od
początku jesteś kochanym przez Niego, jesteś częścią Jego Samego i
On życzy sobie, żebyś dotarł do Niego, co jest twoim przeznaczeniem.
Radujcie się, bo Jego zmartwychwstanie jest i naszym
zmartwychwstaniem!
Nie
osłabiajcie w miłości do Niego, w radości podążajcie za Nim!
Pouczając
mnie modliła się:
„Kiedy idę
przez ciemność i cierpienie –
Ty szedłeś
tu najpierw.
Znam drogę
Twoją, a Ty moją.
Ty, Panie
nie pozwolisz mi iść w nieznane
nie
zatrzymując mnie.
Rozważam
Krzyż, ale nie bez Ciebie, mój Panie.
Ty
zmartwychwstałeś w glorii.
W swoim
świetle zwycięskim
przyniosłeś
nam radość.
Moje serce
pali się do Ciebie,
Zmartwychwstałego!
Pozwól mi,
Panie
powstawać w
Tobie codziennie.
Pokaż mi
Twoje zwycięskie światło Wielkiej Nocy!
Sievernich, 04.04. Zwiastowanie Pana
Odczułam
wielkie ciepło. Po lewej stronie ołtarza ukazało się to owalne,
jasne, promieniujące światło Matki Bożej. Niepokalana wyszła z tego
światła. Była ubrana na biało, na głowie miała promienistą, złotą
koronę. Trzymała w rękach złoty różaniec. Brązowy szkaplerz z Góry
Karmel zarzucony był na ręce. Stała bosa na chmurce, spoglądała na
wszystkich ludzi i uśmiechała się. W mojej wielkiej radości z Jej
przybycia odezwałam się: „Pozdrawiam Cię, Święta Panno, że dzisiaj
przyszłaś ... wreszcie jesteś! Na to mnie pocieszająco uspokoiła:
„Ja jeszcze
nie pożegnałam się.”
Rozradowana
powtórzyłam:
„Ty jeszcze
nie pożegnałaś się.“
powiedziała
do nas;
„Kochane
dzieci, pozdrawiam i błogosławię was w imię mojego ukochanego Syna
Jezusa Chrystusa. Mój Syn życzy sobie, żebyście się całkowicie
poświęcili mojemu Niepokalanemu Sercu.“
Zbliżyła
się do mnie i znakiem ręki dała mi do zrozumienia, że mam położyć
się na posadzce w środkowym ganku kościoła. Spełniłam Jej życzenie i
powtarzałam za Nią co mówiła:
„O mój
Jezus, należę do Ciebie całkowicie.
Maryjo,
oddaję się bez reszty Twemu Niepokalanemu Sercu.
O Jezu,
zmiłuj się nade mną
O Jezu,
zmiłuj się nad nami!“
Następnie
zajęłam znowu miejsce w ławce.
Powiedziała
do mnie:
„A Słowo
stało się Ciałem.
Niech to
będzie Świętem tej miejscowości!
Módlcie
się, módlcie się, módlcie się!
Módlcie się
za wszystkie narody!“
Potem
poświęciła różańce w imię Ojca i Syna i Ducha Świętego i otuliła nas
wszyskich płaszczem swoim. Byliśmy wszyscy schronieni pod mim. Pod
Jej Płaszczem zobaczyłam na krótko cudowne światło, w którym stało
grono osób ubranych na biało. Osoby były mi nie znane.
Matka Boża
mówiła:
„daję wam
łaskę mojego Syna Jezusa. Chwała Ojcu i Synowi i Duchowi
Świętemu...“
Odpowiedziałam: ... „Jak na początku, teraz, zawsze i na wieki
wieków. Amen.“ Niepokalana szła powoli z powrotem i znikła w
świetle.
Jak powstała droga
modlitwy z Gürzenich do Sievernich.
W orędziu z
03. lutego 2003 skierowała Matka Boża do mnie osobiste słowa. Po
wypowiedzi: („Tym razem nie mogę zapobiec, by kielich mojego Syna
nie chylił się nad ludźmi! Was jednak schronię pod moim osłaniającym
płaszczem. Módlcie się, módlcie się, módlcie się!“) prosiła mnie, by
złożyć ofiarę przez pielgrzymkę pieszą z Gürzenich do Sievernich
modląc się, prosząc i pokutując, na co ma się zebrać więcej osób w
każdym roku w poniedziałki wielkiego tygodnia. Intencja drogi
modlitwy była przeznaczona za kapłanów, za ludzi zakonnych, o pokój
w świecle, w naszych biskupstwach i parafiach, w naszych rodzinach i
w naszych sercach.
Poszłam
chętnie za wezwaniem Matki Bożej i powiedziałam o nim mojemu
ówczesnemu kierownikowi duchownemu, który mi nieco później udzielił
zezwolenie na to. Z moim miejscowym proboszczem miałam również
rozmowę na ten temat. Po porannym nabożeństwie on udzielił nam
błogosławieństwo na naszą pielgrzymkę.
Przeszliśmy
modląc się ponad 23,5 km z Gürzenich do Sievernich i powtarzamy to
co roku.
Niedziela,
17.04.2005. Dzień modlitwy o powołania.
Usłyszałam
głos świętej Teresy z Avili:
Bóg dał dla
człowiekawi najważniejsze Swoje narzędzie: Ręce z miłości złożone w
modlitwie do Niego.
W modlitwie
złożone ręce, to miłujące ręce. Ręce miłujące, to ręce pomocne.
Twoje w miłości do Niego wzniesione ręce są pomostem bez początku,
nie znającym końca, przekraczającym wszelkie granice. Jest on
trwałym i silnym w Panu, bo prowadzi do Niego.
On, Pan,
nauczył nas budować go.
Sievernich,
02.05.2005 ok. godz. 17,30
Odczułam
silny gorąc. Potem zobaczyłam znane mi światło owalne, światło Matki
Bożej - z punktu widzenia mojego po lewej stronie ołtarza. Matka
Boża wyszła z tego światła jako Niepokalana. Była ubrana na biało,
ze złotą koroną na głowie. W rękach złożonych do modlitwy trzymała
złoty różaniec i szkaplerz z Góry Karmel. Niepokalana stała boso na
chmurce. Przed jej lewą nogą leżała złota rozkwitnięta róża. To
piękne światło pozostało na miejscu.
Matka Boża
powiedziała:
„W
Imię Ojca i Syna i Ducha Świętego!“
Przybliżyła
się do nas i mówiła:
„Kochane
dzieci, pozdrawiam i błogosławię was w Imię mojego ukochanego Syna
Jezusa Chrystusa.
Prosiliście
o łaski z Nieba. Mój ukochany Syn dał wam w darze Jana Pawła II. i
Benedykta XVI. Jest to odpowiedź Syna mojego na waszą modlitwę. Mój
Syn Jezus da wam w darze znaki, nie da wam jednak żadnego dowodu.
On chce,
żebyście w miłości i z wolnej woli waszej przyszli do Niego.On woła
i zaprasza was wszystkich.“
Niepokalana
uśmiechała się. Rozchyliła płaszcz swój, z którego wyłoniło się
światło. Jan Paweł II. stał pod płaszczem Maryi. Uśmiechał się -
wyglądał o wiele młodziej, już nie schorowany i ułomny.
Powiedział:
„Dlatego,
że szedłem za Jezusem, wolno mi teraz siedzieć przy Jego
stole - nie przez moje cierpienia, lecz przez cierpienie Jego.“
Niepokalana
mówiła:
„Módlcie
się za Kościół, to jest bardzo ważne!
Przyszłam
dzisiaj do was, by podarować wam łaskę mojego Syna. Moje dziecko, ja
pozostawiam was teraz Eucharystycznemu Panu. Wnet nadejdzie czas
pożegnać się z wami.“
Pobłogosławiła wszystkich ludzi i weszła delikatnie z powrotem w
swoje cudowne światło.
Sievernich, 09.05.2005
Kiedy
modliłam się w skupieniu przed Tabernakulum kościoła parafialnego w
Sievernich wyszło z niego jasne światło i uformowało się jakby w
słońce.
W tym
słońcu ukazało się Oblicze Jezusa, podobne do oblicza na całunie
turyńskim - lecz promieniujące i cudowniejsze.
Jezus powiedział:
„Ja jestem Panem, twoim Bogiem.
Podaruję ci
to, czego ci brak. Jestem samą
Miłością
i tylko miłość
może
stłumić
wszelkie zło.
Jestem twoim Zbawcą,
zaufaj mi.
Chcę was
zanurzyć
w Moim Najświętszym
Sercu, by was w drogocennej Krwi Mojej oczyścić
z wszelkiego grzechu. Ofiaruj mi tę Krew drogocenną
przede wszystkim za moich następców
- kapłanów.
Moja Miłość
zwycięży!
Amen.”
Jezus dodał
jeszcze zdanie:
“Kto się
Mojemu Najświętszemu
Sercu całkowicie
odda i zanurzy się w nim, tego nie zostawię samegol”
16.Maja
2005 niedziela Zielonych
Świąt.
Usłyszałam
glos
świętej
Teresy z Avili:
Jeżeli
osoby pytające
o radę, moja przyjaciółko,
mowią
ci o sobie,
że
doświadczają
Boga w nadnaturalny sposób
w zdarzeniach, wysłuchaj
je i nie pozwól
siebie wyprowadzić
z równowagi.
Prawdziwy
duch wieje, a tam, gdzie wieje - tchnie w duszę pokorę i prawdziwą
gotowość
do służenia.
Obdarowany darami boźymi
zwraca się wtedy z mocnym przekonaniem do Kościoła,
do duszpasterza, do spowiednika. Dusza ta bez pomocy duszpasterskiej
zbłądzi,
bo dary boże
chcą
zrozumienie swoje znaleźć
w Kościele.
Tutaj
potrzebna jest jakaś
doza doświadczenia,
by oddzielić
to, co pochodzi od Boga - od tego, co pochodzi od strony drugiej. Jeżeli
osoba ta nie poddaje się prawu Kościoła,
wtedy całość
jest niewiarygodna. Z jakiego
źródła
taka osoba ma mieć
w sobie pokorę i cześć
wobec Boga? Czyżby
Duch nie mógł
jej tego oznajmić?
Jeżeli
taki człowiek
mówi
do ciebie o swoich darach, poradź
mu, by jak najprędzej zwrócił
się do duszpasterza. Jak ty poddajesz się orzeczeniu Kościoła,
chce Bóg,
by i ten człowiek
to czynił.
Dopiero po przeanalizowaniu przez Kościół
będzie
mógł
o tym mówić.
Jeżeli
tych warunków
nie przyjmie, oznacza,
że
przeszkadza mu pycha. Powinien wtedy milczeć.
Zasada ta
jest Wolą
Bożą
i jest dobra.
Teologia i
poznawanie Boga są
ze sobą
powiązane.
Sievernich 06. czerwca
godz. 17, 22
Matka Boża
wyszła
z owalnego, cudownego jasnego
światła
jako Niepokalana. Była
ubrana na biało.
Na głowie
miała
złotą
koronę.
W rękach
złożonych
do modlitwy trzymała
różaniec
z niebieskich róż
ze złotym
krzyżykiem.
Była
bosa. U Jej nóg
leżała
czerwona róża.
Matka Boża
uśmiechała
się i błogosławiła
nas wszystkich:
„W imię
Ojca i Syna i Ducha
Świętego.”
Przysunęła
się bliżej,
a na nas spadały
promienie z otaczającego
Jej postać
światła.
Promienie te sięgały
nawet do drzwi wyjściowych
kościoła.
Powiedziała:
„Kochane
dzieci, pozdrawjam i błogosławię
was w Imię mojego ukochanego Syna Jezusa Chrystusa! Módlcie
się, módlcie
się, módlcie
się! Dzieci, czy wiecie dlaczego wam tylu
świętych
towarzyszy?
Święty
Josaphat,
święta
siostra Faustyna,
święty
Charbel, Miriam von Abellin, proboszcz Abel?” (wyliczyła
swiętych i znaczące
w religii osoby, które
objawły
się w Sievernich)
One modlą
się o jedność
Kościoła
w prawdzie.
Może
być
tylko jedna jedność
w prawdzie.
Ja przyszłam
z nieba, by was pobłogosławić
i umocnić,
abyście
mogli iść
za moim Synem.”
Przedstawiłam
Jej moją
sprawę
i powiedziałam:
„Kochana Matko Boża,
Twój
Syn Jezus i Ty daliście
mi polecenie utworzenia Duchownego Centrum Adoracji w Sievernich.
Nie potrafię
tego spełnić,
jeżeli
kapłani
tego nie chcą.
Co mam zrobić?
Proszę
Cię
o Twoją
pomoc.”
Matka Boża
odpowiedziała:
„Moje
dziecko, módl
się i rób
wszystko, co tobie powiem. Kto nie słucha
słowa
mojego, bedzie musiał
odpowiadać
za to wobec mojego Syna. Kochaj i módl
się!
Przebaczajcie sobie nawzajem! Patrzcie, co moj Syn Jezus dla was
uczynił.
Szukajcie
schronienia w Jego Przenajświętszym
Sercu. Znoście
te wielkie zmiany, bądźcie
silni w Synu moim. Kochajcie, znoście
przebaczajcie, bądźcie
miłosierni.”
Matka Boża
udała
się na zewnątrz
kościoła,
by i tam ludzi pobłogosławić.
Po kilku minutach wróciła,
błogosławiła
i przyjęła
wszystkie prósby
do otwartego serca swego. Ja się trochę obawiałam,
że
dzisiaj po raz ostatni objawiła
się w Sievernich.
Obiecała
mi,
że
nie jest to Jej ostatnie objawienie.
Pobłogosławiła
nas raz jeszcze na pożegnanie
mówiąc:
„Chwała
Ojcu...“ i znikła
w świetle.
Piątek,
17.06.05 godz. 15-ta
Usłyszałam
głos świętej
Teresy z Avili:
“Tym, którzy
są Panu bliscy i cieszą
się Jego
Miłóścią,
sam Pan nakłada cierpienia.
One jednak
nie są dla samych siebie, bo byłyby bez sensu. Luziom nie warto
zmierzać do cierpienia.
Miłujący
Pana jednak łączą się z Ukrzyżowanym i z powodu Jego cierpień dzielą
swoje z Nim.
Oni cierpią
za tych, którzy żyją w grzechu z dala od Pana. Oni cierpią, by
odkupieni zostali ludzie oziębli, dalecy od Boga i tacy, którzy w
życiu duchownym ciągle Pana obrażają. Zmartwychwsały
obdarzy ich odkupieniem: To jest odkupienie cierpiących z miłości do
Niego a także grzesników uratowanych przez Miłosierdzie Boże.
Jesteś moim
Pasterzem, Jezu, Panie,
w czasie,
w którym owce Twoje często pozostawione są samym sobie.
Mówisz nam: Trzymajcie się mnie mocno,
bo przychodzę do was jako Eucharystyczny Zbawca!
Przeżywajcie czas ten razem ze Mną!
Wy, moje
owce, bądżcie jedną owczarnią,
by was heretycy nie rozproszyli.
Ja chcę się
o was zatroszczyć i widzę każdego z was.
Przyjdźcie do Mnie,
oczekuję was w Sakramentach Mojego Kościoła.
Jestem tam całkowicie obecny.
Obczuwajcie
i doświadczajcie Mojej Miłości!
Panie Jezu,
boski Majestacie -
chcę to czynić i trawć przy Tobie.
Jak często odwiedzam Cie w Twoim Kościele,
dajesz mi siły do życia.
Zsyłasz promienie na moją codzienność.
Powiadasz,
że przez adorację obdarzasz nas owocami Ducha,
gronami Twojego krzewu winnego – pasterzami naszymi.
Ześlij ich nam, Panie!
Chętnie chcemy modlić się za nich,
aby owczarnię Twoją prowadzili pasterze żyjacy w Twojej Miłości.”
Sievernich,
4.07.2005, ok. godz. 17, 24
Odczułam
wielki gorąc. Po chwili ujrzałam owalne jasnobiałe światło. Wyszła z
niego Matka Boża jako Niepokalana. Ubrana była w białe szaty, na
głowie miała złotą koronę. Trzymała w dłoniach różaniec z
niebieskich róż. Na ręce miała przerzucony szkaplerz z Góry Karmel.
Stała na obłoczku. U Jej nóg leźała złota róża. Uśmiechała się do
nas. Potem powiedziała:
"Kochane
dzieci, pozdrawiam i błogosławię was w imię mojego ukochanego Syna
Jezusa Chrystusa. Złóżcie wasze troski w moim Niepokalanym Sercu.
Mój Syn Jezus kocha was i jest miłosierny. Chcę cierpiącym przynieść
ulgę, na ile mój Syn mj pozwoli.
Idź w to
miejsce, w którym cię obdarowałam tajemnicami. Tam utwórz studnię.
Głęboko w ziemi znajdziesz wodę, która przyniesie ulgę cierpiącym.
Życzę
sobie, by wszystkie narody mnie w tym miejscu odwiedzały. Mają
przychodzić tu nie na moją chwałę, lecz by adorować mojego Syna
Jezusa!"
Od Matki
Bożej szły na nas wszystkich niebieskie promienie. Przedłożyłam
Matce Bożej moje troski.
Powiedziała
na to: „Jeżeli mój Syn nie obdarzy cię cierpieniem, jak wtedy chcesz
dojść do mnie do nieba?"
Udała się
przed kościół', by pobłogosławić modlących się tam.
Wróciła i
pobłogosławiła wszystkich nas i nasze różańce - w imię Ojca i Syna i
Ducha Świętego. - Odeszła znikając w świetle.
16.7.2005 -
O ludzkiej słabości
Usłyszałam
głos świętej Teresy z Awili:
"Jeżeli sam
siebie nazywasz panem ponad grzechem, wpadniesz weń na prostej
drodze. Nie igraj z pokusą, unikaj jej, bo ona stanie się bardzo
prędko twoją więzią. Kiedy w swojej słabości poznajesz wielkość
Pana, będzie On wspierał ciebie na drodze twojej. Uniesiony ponad
wszystko wie, że cierpisz na skutek grzechu pierworodnego i co dzień
upadasz na nowo. I tak Pan Bóg cię ciągle na nowo podnosi. . . On, .
. . Nieskończona Miłość . . . osobiście!
Kto
naprawdę poznaje swoją słabość, żyje w Panu, bo się Jemu całkowicie
oddaje. Nazwij siebie słabym i potraktuj siebie samego jak
niegodnego uwagi, żyj w Nim, a wtedy cię Pan bezmiernie obdarzy i
umocni.“
Potem
zaproponowała mi modlitwę do wewnętrznej medytacji:
"Panie,
jestem słabym,
bo bez Ciebie
upadam
w potrzebie
bez wyjścia,
tak to widzę.
Wołam Cię
ciągle
z nadzieją
i z ufnośćią.
W modlitwie
kładę się
w Twoje ręce,
jestem schroniona.
Ty, Panie,
słyszysz moje wołanie,
Ty kochasz
dziecko Swoje."
Sievernich,
01.08.2005, ok. godz. 17, 24
Poczułam
silne ciepło i zobaczyłam cudowne, jasne owalne światło po lewej
stronie ołtarza. Wyszła z niego Matka Boża jako Niepokalana. Ubrana
była na biało. Głowę Jej zdobiła złota korona. Trzymała w dłoniach
różaniec z białych róż. Przez rękę miała zarzucony szkaplerz z Góry
Karmel. U Jej nóg leżały trzy róże: biała, złota i czerwona.
Zbliżała się do nas na obłoczku uśmiechnięta.
Powiedziałam: "Pozdrawiam Cię, Święta Panno Maryjo." Matka Boża
mówiła: "Modlitwa, Pokój, Modlitwa! Kochane dzieci, pozdrawiam was w
imię mojego ukochanego Syna Jezusa Chrystusa. Przyszłam do was z
nieba nie po to, by wam dać moc. Mój Boski Syn Jezus życzy sobie,
żebyście się stali ludźmi miłującymi. Ludzie miłujący dziękują i
proszą - a nie żądają. Przyjdźcie do mojego Syna Jezusa. Odczujcie,
jak On was kocha."
Pobłogosławiła nas wszystkich „w imię Ojca i Syna i Ducha Świętego".
Z jej Serca wypływały na nas wszystkich cudowne promienie. Matka
Boża rozszerzyła nad nami płaszcz swój, który się., rozprzestrzenił
nawet poza mury kościoła.
Powiedziała:
"Powiedz
swojemu kierownikowi duchownemu, że moim życzeniem jest utworzenie
studni Immaculaty."
Nastąpiło
dla mnie orędzie osobiste, po którym Matka Boża się przez kościół
udała do ludzi na zewnątrz, by ich pobłogosławić.
Powiedziała: "Dzisiaj przyszłam do was,
by ulżyć wam w cierpieniach. Złóżcie wasze troski w moim
Niepokalanym Sercu."
Pobłogosławiła nas raz jeszcze: „w imie Ojca i Syna i Ducha
Świętego."
Podziękowałam Jej z całego serca i Matka Boża odeszła, znikając
powoli w świetle.
27. 8. 2005
Miłość przezwycięża grzech w świecie
Usłyszałam
głos świętej Teresy z Awili:
"Bóg jest
wiecznym porządkiem. Wszystko jest wspaniale wyważone i Jego
porządek trwa wiecznie, a ja ci go określę jednym słowem: To jest M
I Ł O Ś Ć ! Sam Pan jest doskonałą, Miłością.
Wszystko,
co z tego porządku wypadnie i trwa nieuporządkowane - jest grzechem.
Grzechem jest odsunięcie się od Pana, od wiecznej Miłości. Cała
twórczość podlega Jego porządkowi. Dlatego świat, który żyje
oddalony od Pana i Go nie poznaje - jedynie przez miłość Jego może
być uzdrowiony i uświęcony.
Jak ma się
to udać Jego Wzniosłemu Majestatowi?
Bóg zsyła
na świat światło swoje, ludzi Jemu oddanych, którzy słowo Jego
głoszą i z płonącą miłością czynią, co Pan im powiedział. Nie
wystarcza tylko w sercu rozniecić żar. Wypełnieniem Jego słów to
pokonanie bojaźni wobec ludzi i głoszenie Jego nauki.
Czyż oni w
świecie nie spłoną, pytasz z małą wiarą. . . ?
Miłość Boga
płonie, ale się nie spala. Światło Pana chce być niesionym w sercu
twoim. Płomień ten chce rozwijać się w ciszy i w modlitwie. Pomyśl,
że jest to drogocenne światło Boga, płomień Jego Miłości, który On
chce zapalić w tobie i w twoim bliskim.“
Święta
Teresa nauczyła mnie następującej modlitwy:
"Panie,
w ciemności mojego serca
roznieć światło Swoje.
Światło
Twoje,
które się w ciszy zrodziło,
zapromieniowało w modlitwie.
Zapalając mojego bliźniego
daje ciepło i schronienie.
Mój Boże,
wszystko we wszystkim
i wszystko w jednym,
wszystko jednością –
to Miłość.
Sievernich,
05. 09. 2005 ok. godz. 17, 24
Uczułam
silny gorąc. Za chwilę zobaczyłam to codowne, białe, owalne światło
po lewej stronie ołtarza.
Z niego
wyłoniła się Matka Boża jako Niepokalana. Na głowie miała złotą
koronę i była ubrana na biało. W rękach trzymała długi różaniec z
białych róż. Krzyż różańca miał na zakończeniach jakby trójdzielny
liść. Matka Boża stała boso na kuli ziemskiej. Dolny Iiść krzyża w
różańcu dotykał kuli ziemskiej.
Niepokalana
miała na ręce zarzucony szkaplerz z Góry Karmel. Jej wyraz twarzy
był dobrotliwy, ale poważny. Matka Boża przybliżała się do nas.
Powiedziałam do Niej:
"Pozdrawiam
Cię, Święta Panno Maryjo. Dziekuję, że przyszłaś dzisiaj do nas.“
Odpowiedziała:
"Kochane
dzieci, módlcie się, módlcie się, módlcie się!
Wybrałam tę
miejscowość i poświęciłam ją. Taka jest wola mojego Syna Jezusa
Chrystusa. Kochajcie mojego Syna i dziękujcie! Wiele będzie się
dziać na ziemi, ale was wzięłam pod mój płaszcz ochronny. Módlcie
się i nie ustawajcie! Moje dziecko, nie patrz na przeciwności. Patrz
na mojego Syna Jezusa. Wnet nadejdzie czas rozstania. Oczekuj mnie z
poświęconą świecą."
Pobłogosławiła nas wszystkich, a szczególnie chorych:
"W Imię
Ojca i Syna i Ducha Świętego."
Mówiła:
"Módlcie
się szczególnie za tych, którzy nie kochają mojego Syna. Zanurzcie
ich w drogocennej Krwi mojego Syna Jezusa.
Mój
ukochany Syn jest źródłem wszelkich łask. Jemu winniście dziękować!"
Potem
mogłam krótko dotknąć szkaplerza Matki Bożej.
Matka Boża
udała się przed kościół i błogosławiła wszystkich pielgrzymów.
Wróciła do wnętrza i powiedziała:
"Nasze
spotkanie będzie zarazem i pożegnaniem. Błogosławię was, kochane
dzieci i życzę sobie, abyście żyli w wdzięczności, pokoju i miłości
ze sobą!
Niech
będzie pochwalony Jezus Chrystus!"
Błogosławiąc nas znikła w świetle.
Sobota,
17.09.2005
Usłyszałam
głos świętej Teresy z Awili:
"W ogrodzie
Pana stoi posępne drzewo figowe. Ogrodnik pielęgnuje je, bo ziemia,
w której tkwi, jest dobra. Ogrodnik czeka więc na zbiór owoców.
Kiedy czas ten nadchodzi, widzi, że drzewo wydało owoce niezdrowe,
suche. Wnioskując, że drzewo pozostanie bez dobrych owoców, gdyż
samo jest prawie bez życia, ogrodnik ścina je, a korzenie jego
wyrywa z ziemi, On uprawia tę dobrą ziemię i sadzi w niej młode
drzewko figowe, mówi nad nim słowa błogosławieństwa i zezwala mu
rosnąć. Drzewko rośnie pod jego pieczą, dojrzewa i przynosi na żniwa
piękne owoce.
Pomyśł,
moja przyjaćiółko, że młode drzewko nie może dojrzewać obok starego,
posępnego drzewa. Stare, niekorzystne drzewo z suchymi owocami
zabrało by młodemu z gleby siły i światło z nieba. Jedno przy drugim
nie może więc trwać.
Stare
drzewo samo nie wytnie się, a młode się samo nie zasadzi. Nawet
ziemia się sama nie uprawi...
Wielu
zapomina, że jest to zadaniem ogrodnika, który uprawia ogród Pana.
Pan ciebie
pobłogosławił, a Matkę swoją wysłał do ludzi. Módl się i wołaj
wciąż!
Patrz na
Pana naszego, a nie na zeschnięteowoce posępnego drzewa. Pomyśl, źe
Pan i to drzewo do czasu żniw pielęgnował. Ale co zostaje bez plonu,
Pan zarzuca, żeby błogosławione młode drzewo nie miało przeszkód w
przynoszeniu obfitego owocu.”
Święta
Teresa modliła się ze mną:
Panie, bądź
mi błogosławieństwem.
Pozwól mi wzrastać w Tobie.
Bądź mi glebą i wodą moją,
moim światłem.
Chcę być
drzewem Twoim,
darzyć Cię brogosławjionym owocem.
Panie, bądź mi błogosławieństwem,
schronieniem przed każdą burzą
i każdym niebezpieczeństwem.
Ty, Panie
jesteś Ogrodnikiem,
który, zasadza , który, dba o mnie, mnie pielęgnuje.
Daję Ci moje życie.
Zabierz je dla siebie,
abym mogła wzrastać w Tobie."
owoce
posępnego
Sievernich,
01.10.2005
Słyszałam
głos świętej Teresy z Avili:
"Wypuszczaj
z rąk; swoich
i wkładaj wszystko do rak Boga.
Nie trwóż się, zaufaj Mu,
który bezpiecznie cię niesie w ręku Swoim,
obejmując cię miłością.
Zaufaj
tylko Jemu.
Nie broń mówić ludziom,
którzy sami na siebie wyrok, wydają.
Wyznanie ,
odwagę, pokorę nieś w sobie.
Niech przeszłość dojrzewa jak owoc.
Dobro dostrzegaj, by w nim wzrastać,
zło doświadczaj, by przez nie dojrzeć.
Życie jest
jak szkoła boża,
która zawiera miłość i cierpienie:
To jest odwaga pójścia drogą Pana.
Odważ się i
nie miej trwogi.
Jak niemądrze było by, nie wybrać tej drogi...
Światło
świata jest przemijające,
jest tylko słabym odbiciem światła wiecznego,
Boga Samego.
Otwórz
oczy, uszy, serce swoje
i przypatrz się swojemu dniu codziennemu.
Ty widzisz dobrze, bo tam czeka na ciebie
nasz Pan, by iść razem z tobą do Ojca.
Schronieni
na wieczność w rękach Jego -
ci, co byli, są i będa.
Nikt cię nie pocieszy tak,
nikt cię nie podniesie i wesprze , jak Pan nasz.
Sievernich,
03.10.2005 godz.17, 26
Uczułam
silne ciepło i zobaczyłam jasne, owalne światło Matki Bożej. W
środku światła widziałam coś jak niezliczone małe błyszczące czystki
złota. Niepokalana wyszła z tego owalnego światła. Była ubrana na
biało. Na głowie miała złotą koronę. W rękach trzymała rózaniec z
białych róż. Miała na ręce zarzucony szkaplerz z Góry Karmel.
Matka Boża
stała bosa na kuli ziemskiej. Obydwie nogi miała na ziemi
niemieckiej. U Jej stóp ułożyły się w półkolu trzy róże. W środku
czerwona, po lewej stronie złota, po prawej, (patrząc z mojego
punktu widzenia) biała.
Uśmiechała
i przybliżała się do mnie.
Pobłogosławiła nas: "W Imię Ojca i Syna i Ducha Świętego."
Mówiła:
"Kochane
dzieci, jak bardzo cieszy mnie wasza modlitwa. Jak wiele słów już do
was mówiłam! Jak często was odwiedzałam! Teraz jest czas, by słowo
nie tylko było mówione, ale wprowadzone w życie. Życzę sobie, by
każdy z was został prawdziwym świadkiem mojego Syna Jezusa
Chrystusa.
Podaję wam
rekę moją. Chcę was prowadzić do mojego ukochanego Syna Jezusa.
Módlcie się za wszystkie narody, bo nie chcę, by dzieci moje poszły
na zgubę.
Mój boski
Syn kocha was tak bardzo!"
Najświętsza
Panna udała się przed kościół i błogosławiła nas ponownie. Po jakimś
czasis wróciła do nas, rozchyliła płaszcz swój, pod którym wszyscy
byliśmy schronieni.
Nagle
zobaczyłam u Jej stóp dalsze światło, mniejsze. Wyłonił się z niego
brodaty zakonnik w jasnym habicie z kapturem. Ręce miał złożone i
wzniesione do modlitwy. Rozwarł je i widziałam w nich medalik z
krzyżem. Na moje pytanie kim jest, przedstawił się jako Benedykt z
Nursii.
Modlił się
z nami.
Niepokalana
prosiła nas, by razem z Nią odmówić Magnifikat:
"Wielbij
duszo moja Pana"...
Po
zakończeniu tej modlitwy mówiła:
"Moje
dziecko, błogosław swoich prześladowców, unikaj złego, ja będę z
tobą.
Dzisiaj
chcę się pożegnać z wami. Będę w tym miejscu zawsze przy was.
Powiedziałam wam wszystko. Żyjcie Ewangelię i myślcie o moich
słowach. Mój ukochany Syn Jezus wysłał mnie do was, abyście zostali
żywymi świadkami Jego Miłości. Módlcie się, kochajcie i czyńcie to,
co mój Syn Jezus wam mówi, bo to Słowo jest wieczne i żywe. Niech
żyje w waszych sercach.
Chętnie
chcę zobaczyć was w niebie."
Matka Boża
pobłogosławiła nas wszystkich poraz ostatni. Przez błogosławieństwo
Niepokalanej mieli wszyscy modlący się mały świetlny krzyżyk na
czole. Podała mi szkaplerz z Góry Karmel, bym mogła go dotknąć.
Najświętsza
Panna Maryja zabrała w sercu swoim wszystkie nasze prośby, o czym
mnie zapewniła. Potem uniosła się uśmiechnięta i odwrócona do nas do
światła i znikła tak samo jak i zakonnik Benedykt.
Sobota,
17.09.2005
Usłyszałam
głos świętej Teresy z Awili:
"W ogrodzie
Pana stoi posępne drzewo figowe. Ogrodnik pielęgnuje je, bo ziemia,
w której tkwi, jest dobra. Ogrodnik czeka więc na zbiór owoców.
Kiedy czas ten nadchodzi, widzi, że drzewo wydało owoce niezdrowe,
suche. Wnioskując, że drzewo pozostanie bez dobrych owoców, gdyż
samo jest prawie bez życia, ogrodnik ścina je, a korzenie jego
wyrywa z ziemi, On uprawia tę dobrą ziemię i sadzi w niej młode
drzewko figowe, mówi nad nim słowa błogosławieństwa i zezwala mu
rosnąć. Drzewko rośnie pod jego pieczą, dojrzewa i przynosi na żniwa
piękne owoce.
Pomyśł,
moja przyjaćiółko, że młode drzewko nie może dojrzewać obok starego,
posępnego drzewa. Stare, niekorzystne drzewo z suchymi owocami
zabrało by młodemu z gleby siły i światło z nieba. Jedno przy drugim
nie może więc trwać.
Stare
drzewo samo nie wytnie się, a młode się samo nie zasadzi. Nawet
ziemia się sama nie uprawi...
Wielu
zapomina, że jest to zadaniem ogrodnika, który uprawia ogród Pana.
Pan ciebie
pobłogosławił, a Matkę swoją wysłał do ludzi. Módl się i wołaj
wciąż!
Patrz na
Pana naszego, a nie na zeschnięte owoce posępnego drzewa. Pomyśl, źe
Pan i to drzewo do czasu żniw pielęgnował. Ale co zostaje bez plonu,
Pan zarzuca, żeby błogosławione młode drzewo nie miało przeszkód w
przynoszeniu obfitego owocu.”
Święta
Teresa modliła się ze mną:
Panie, bądź
mi błogosławieństwem.
Pozwól mi wzrastać w Tobie.
Bądź mi glebą i wodą moją,
moim światłem.
Chcę być
drzewem Twoim,
darzyć Cię błogosławionym owocem.
Panie, bądź mi błogosławieństwem,
schronieniem przed każdą burzą
i każdym niebezpieczeństwem.
Ty, Panie,
jesteś Ogrodnikiem,
który, zasadza , który, dba o mnie, mnie pielęgnuje.
Daję Ci moje życie.
Zabierz je dla siebie,
abym mogła wzrastać w Tobie."
Sievernich,
01.10.2005
Słyszałam
głos świętej Teresy z Avili:
"Wypuszczaj
z rąk swoich
i wkładaj wszystko do rąk Boga.
Nie trwóż się, zaufaj Mu,
który bezpiecznie cię niesie w ręku Swoim,
obejmując cię miłością.
Zaufaj
tylko Jemu.
Nie broń mówić ludziom,
którzy sami na siebie wyrok wydają.
Wyznanie ,
odwagę, pokorę nieś w sobie.
Niech przeszłość dojrzewa jak owoc.
Dobro dostrzegaj, by w nim wzrastać,
zło doświadczaj, by przez nie dojrzeć.
Życie jest
jak szkoła boża,
która zawiera miłość i cierpienie:
To jest odwaga pójścia drogą Pana.
Odważ się i
nie miej trwogi.
Jak niemądrze było by, nie wybrać tej drogi...
Światło
świata jest przemijające,
jest tylko słabym odbiciem światła wiecznego,
Boga Samego.
Otwórz
oczy, uszy, serce swoje
i przypatrz się swojemu dniu codziennemu.
Ty widzisz dobrze, bo tam czeka na ciebie
nasz Pan, by iść razem z tobą do Ojca.
Schronieni
na wieczność w rękach Jego -
ci, co byli, są i będą.
Nikt cię nie pocieszy tak,
nikt cię nie podniesie i wesprze , jak Pan nasz.
Sievernich,
03.10.2005 godz.17, 26
Uczułam
silne ciepło i zobaczyłam jasne, owalne światło Matki Bożej. W
środku światła widziałam coś jak niezliczone małe błyszczące cząstki
złota. Niepokalana wyszła z tego owalnego światła. Była ubrana na
biało. Na głowie miała złotą koronę. W rękach trzymała różaniec z
białych róż. Miała na ręce zarzucony szkaplerz z Góry Karmel.
Matka Boża
stała bosa na kuli ziemskiej. Obydwie nogi miała na ziemi
niemieckiej. U Jej stóp ułożyły się w półkolu trzy róże. W środku
czerwona, po lewej stronie złota, po prawej, (patrząc z mojego
punktu widzenia) biała.
Uśmiechała
i przybliżała się do mnie.
Pobłogosławiła nas: "W Imię Ojca i Syna i Ducha Świętego."
Mówiła:
"Kochane
dzieci, jak bardzo cieszy mnie wasza modlitwa. Jak wiele słów już do
was mówiłam! Jak często was odwiedzałam! Teraz jest czas, by słowo
nie tylko było mówione, ale wprowadzone w życie. Życzę sobie, by
każdy z was został prawdziwym świadkiem mojego Syna Jezusa
Chrystusa.
Podaję wam
rekę moją. Chcę was prowadzić do mojego ukochanego Syna Jezusa.
Módlcie się za wszystkie narody, bo nie chcę, by dzieci moje poszły
na zgubę.
Mój boski
Syn kocha was tak bardzo!"
Najświętsza
Panna udała się przed kościół i błogosławiła nas ponownie. Po jakimś
czasie wróciła do nas, rozchyliła płaszcz swój, pod którym wszyscy
byliśmy schronieni.
Nagle
zobaczyłam u Jej stóp dalsze światło, mniejsze. Wyłonił się z niego
brodaty zakonnik w jasnym habicie z kapturem. Ręce miał złożone i
wzniesione do modlitwy. Rozwarł je i widziałam w nich medalik z
krzyżem. Na moje pytanie kim jest, przedstawił się jako Benedykt z
Nursii.
Modlił się
z nami.
Niepokalana
prosiła nas, by razem z Nią odmówić Magnifikat:
"Wielbij
duszo moja Pana"...
Po
zakończeniu tej modlitwy mówiła:
"Moje
dziecko, błogosław swoich prześladowców, unikaj złego, ja będę z
tobą.
Dzisiaj
chcę się pożegnać z wami. Będę w tym miejscu zawsze przy was.
Powiedziałam wam wszystko. Żyjcie Ewangelię i myślcie o moich
słowach. Mój ukochany Syn Jezus wysłał mnie do was, abyście zostali
żywymi świadkami Jego Miłości. Módlcie się, kochajcie i czyńcie to,
co mój Syn Jezus wam mówi, bo to Słowo jest wieczne i żywe. Niech
żyje w waszych sercach.
Chętnie
chcę zobaczyć was w niebie."
Matka Boża
pobłogosławiła nas wszystkich poraz ostatni. Przez błogosławieństwo
Niepokalanej mieli wszyscy modlący się mały świetlny krzyżyk na
czole. Podała mi szkaplerz z Góry Karmel, bym mogła go dotknąć.
Najświętsza
Panna Maryja zabrała w sercu swoim wszystkie nasze prośby, o czym
mnie zapewniła. Potem uniosła się uśmiechnięta i odwrócona do nas i
w świetłe i znikła tak samo jak i zakonnik Benedykt.
|